Nie pamiętam, kiedy zaczęłam regularnie malować paznokcie, ale za to doskonale pamiętam dramat, jaki towarzyszył mi przy otwieraniu na wpół zaschniętych buteleczek kupionych zaledwie kilka miesięcy - jak nie tygodni - wcześniej.
Wszelkie metody odratowania lakierów się nie sprawdzały, więc postanowiłam coś zmienić w samym sposobie przechowywania lakierów. Najczęściej sugerowanym rozwiązaniem w sieci okazało się być trzymanie naszych drogocennych zabawek w lodówce. Nigdzie co prawda nie tłumaczono, jak chłód wpływa na lakier, ale postanowiłam spróbować.
Jedyna trudność, jaką na początku trzeba przezwyciężyć, to przekonanie współmieszkańców (u mnie na początku rodziców), że nasz pomysł wcale nie jest taki głupi, zamknięte lakiery nie są toksyczne dla żywności (w to cały czas wierzę, ale pewności nie mam), a w dłuższej perspektywie jest to czysta oszczędność.
Uwaga techniczna: ja swoje lakiery trzymam na najwyższej półce drzwi - jest tam nieco cieplej, więc lakiery nie zamarzają i są gotowe do użytku w kilka minut.
Odpowiedzmy sobie zatem w końcu na pytanie: czy trzymanie lakierów do paznokci w lodóce ma sens?
Moje drogie, na podstawie wieloletnich obserwacji moich lakierów stwierdzam, że owszem, przechowywanie lakierów w lodówce to najlepsza rzecz, jaką możecie zrobić, jeżeli chcecie, by trzymały jakość i konsystencję przez długie - I shit you not - lata.
Warto tu nadmienić, że cudów nie ma. Jeśli nabyty lakier od samego początku sprawiał problemy techniczne w postaci beznadziejnej konsystencji, w lodówce to się magicznie nie zmieni.
Case study
Przejrzałam specjalnie archiwa bloga, żebys sprawdzić, czy do dziś w lodówce uchowały mi się jakieś starocie. I co się okazuje, pisałam o następujących lakierach naprawdę dawno temu:
- 2012 - matowy lakier Wibo, antyczne limitowanki z Sensique
- 2013 - Essie Sexy Divide
- 2014 - Essie Braziliant
I wiecie co? Mam je wszystkie do dziś - sprawne w 100%.
Oczywiście można dywagować nad wyznaczonymi przez producenta terminami przydatności kosmetyku w kontekście zachowania nie tylko jakości, ale i bezpieczeństwa użytkowania. Tylko bądźmy szczere - która z Was wywaliła tusz do rzęs, bo minął jej "przepisowy" termin 6 lub jak kto woli, 3 miesięcy? Lub szminkę po - teoretycznie - 2 latach? Nie wspominając w ogóle o wszelkich produktach pudrowych, zwłaszcza gdy w grę wchodzą limitowanki marek ekskluzywnych (zapłaciłaś 230 zł za bronzer o gramaturze 15g, to wiadomo, że wystarczy Ci na najbliższe 5 lat, a wiadomo, że takich rzeczy nie używa się codziennie. Co więcej, masz przynajmniej kilka egzemplarzy!).
Dlatego w tym miejscu zaznaczam, że swoich 5-letnich lakierów używam na własne ryzyko, ale na razie nie zauważyłam, by miały negatywny wpływ na paznokcie.
Pojawia się jeszcze druga kwestia - lodówka ma ograniczoną pojemność, a część dziewczyn pierdolca, co objawia się nałogowymi zakupami (zwłaszcza tych tańszych lakierów, bo w sumie nie szkoda tych 5 zł). W takiej sytuacji jedna skromna półeczka może nie wystarczyć, więc szczerze mówiąc, trzymanie lakierów w lodówce jest dobre dla osób trzymajacych reżim zakupowy bądź potrafiących co jakiś czas pozbyć się kosmetyków ;) Nawet mając 20-30 lakierów ciężko jest się wszystkimi szybko znudzić (zakładam optymistycznie, że 30 lakierów to jest "mało", co dość sugestywnie obrazuje mój stosunek do tej kwestii).
A jakie są Wasze doświadczenia z przechowywaniem lakierów do paznokci w lodóce?