o myślach niespokojnych
/
4 Comments
+++
Gdy spotykamy się z Mężczyzną na randkę na mieście, zawsze jest taki na wpół oburzony, a na wpół rozbawiony, że się maluję.
- Kurde, to kiepska ze mnie makijażystka, skoro zauważasz minimalną tapetę.
- W przeciwieństwie do wielu mężczyzn zawsze zauważam, gdy kobieta jest pomalowana.
Potem siedzę i kminię, czy:
a) aby na pewno nie przesadzam z tapetą (niemożliwe, lekki puder, kredka i tusz to zestaw, z którym nie da się przesadzić - prawda?!).
b) większość mężczyzn naprawdę nie zauważa pomalowanych oczu, ust? Uważają, że długie, czarne rzęsy są nam naturalnie przyrodzone? Że ta filuterna, kocia kreska to sama się pojawiła?
- I co, wyglądam gorzej?
- Nie, nie gorzej, po prostu inaczej. A ja wolę naturalność. Skąd mam wiedzieć, co się kryje pod tą warstwą?
Przypomina mi się wtedy najlepszy obrazek, jaki kiedykolwiek powstał na ten temat:
Po czym dalej się zastanawiam, a myśli niebezpiecznie się rozpierzchają nt społecznej percepcji piękna (jak jest obecnie wykoślawiona), własnej samooceny (i tego, jak ją nadmuchujemy, nie tylko tapetą) i naszych usiłowań, aby podobać się innym. Wypieprzyłam właśnie notatki ze studiów z psychologii społecznej, więc nie odwołam się do mądrych teorii i prawidłowych sformułowań.
Uspokajam się trochę, gdy Mężczyzna mówi: gdy się uśmiechasz, to odbiera mi mowę.
Uff, a więc to o to w tym wszystkim chodzi.
Gdy spotykamy się z Mężczyzną na randkę na mieście, zawsze jest taki na wpół oburzony, a na wpół rozbawiony, że się maluję.
- Kurde, to kiepska ze mnie makijażystka, skoro zauważasz minimalną tapetę.
- W przeciwieństwie do wielu mężczyzn zawsze zauważam, gdy kobieta jest pomalowana.
Potem siedzę i kminię, czy:
a) aby na pewno nie przesadzam z tapetą (niemożliwe, lekki puder, kredka i tusz to zestaw, z którym nie da się przesadzić - prawda?!).
b) większość mężczyzn naprawdę nie zauważa pomalowanych oczu, ust? Uważają, że długie, czarne rzęsy są nam naturalnie przyrodzone? Że ta filuterna, kocia kreska to sama się pojawiła?
- I co, wyglądam gorzej?
- Nie, nie gorzej, po prostu inaczej. A ja wolę naturalność. Skąd mam wiedzieć, co się kryje pod tą warstwą?
Przypomina mi się wtedy najlepszy obrazek, jaki kiedykolwiek powstał na ten temat:
Po czym dalej się zastanawiam, a myśli niebezpiecznie się rozpierzchają nt społecznej percepcji piękna (jak jest obecnie wykoślawiona), własnej samooceny (i tego, jak ją nadmuchujemy, nie tylko tapetą) i naszych usiłowań, aby podobać się innym. Wypieprzyłam właśnie notatki ze studiów z psychologii społecznej, więc nie odwołam się do mądrych teorii i prawidłowych sformułowań.
Uspokajam się trochę, gdy Mężczyzna mówi: gdy się uśmiechasz, to odbiera mi mowę.
Uff, a więc to o to w tym wszystkim chodzi.
fajny post
OdpowiedzUsuńP.S Zostałaś nominowana do Walentynkowego Konkursu :))) Serdecznie Zapraszam!!
mybeautyjoy.blogspot.co.uk/2014/02/walentynkowy-konkurs-rozdanie.html
U mnie takie konieczne minimum to korektor pod oczami i delikatny róż... Bez tego wyglądam jakbym miała za sobą co najmniej dekadę romansu z heroiną. :) Nie sądzę, żeby te dwa kosmetyki były 'wykrywalne' dla przeciętnego obserwatora, chyba że z bardzo bliskiej odległości...
OdpowiedzUsuńU mnie było na odwrót, od "wolę cię w makijażu" przeszło do "jesteś piękna nawet bez makijażu". Przy czym jest jeszcze: "Po cholerę stałaś godzinę przed lustrem, skoro i tak nie widać różnicy?" mojego brata.
OdpowiedzUsuńzawsze kiedy mam ,,make up- no make up'' wszyscy myślą, ze jestem niepomalowana.
OdpowiedzUsuńw pracy mialam nawet pogadankę, ze powinnam sie mocniej malować - chyba nie wiedza, ze sztuka jest sie pomalowac tak, aby inni nie zauwazyli... :P