Olgi różowa odyseja
/
6 Comments
W styczniu pisałam o różowej, oczojebnej szmince, która całkowicie zmieniła moje podejście do różowych ust. Nawet się nie zorientowałam, gdy w ciągu kilku tygodni w mojej kosmetyczce jakimś dziwnym trafem znalazły się kolejne różowe maziaki - przysięgam, ja takich rzeczy nie kontroluję, totalny blackout ;)
Niektóre całkiem fajne, inne średnio. W następującym tygodniu popełnię swatche i krótkie recenzje, bo niby ile można pisać o błyszczyku, bitch please (a i tak się skończy na eseju).
Dla ciekawskich i niecierpliwych, od góry:
Niektóre całkiem fajne, inne średnio. W następującym tygodniu popełnię swatche i krótkie recenzje, bo niby ile można pisać o błyszczyku, bitch please (a i tak się skończy na eseju).
Dla ciekawskich i niecierpliwych, od góry:
- błyszczyk Bell Glam Wear 032
- lip pen H&M Honeysuckle
- mazak Astor Perfect Stay Berry Pink (tak, jeszcze można je dorwać w niektórych miejscach)
- lip pen H&M Passionata Pink
- lakier (?) Sephora Fuchsia
- błyszczyk bareMinerals Dare Devil
- Maybelline Color Whisper 310 Mad for magenta
A teraz wracam do opalania się. Miłej niedzieli!
Piątka za Mad is for magenta, reszty nie znam. Błyszczyki to nie do końca moja bajka, a kredek jeszcze nigdy nie miałam okazji wypróbować.
OdpowiedzUsuńNie lubię Cię. Twój post każe mi wydawać pieniądze. Czuję ten złowrogi podszept, który mówi "nie masz jeszcze takiej szminki".
OdpowiedzUsuńdzisiaj byłam w haemie i penów nie było damn it
OdpowiedzUsuńja mam teraz fazę na mazidła do ust, więc u mnie się ich więcej ostatnio pojawiło :P
OdpowiedzUsuńSkusiłabym się na kilka, ale na razie mam zapas :P
OdpowiedzUsuńNo to czekam na swatchoski!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, WingsOfEnvy