jak Olga sprasowała sobie róż
/
15 Comments
Pamiętacie ostatniego nieszczęsnego kissboxa? Był tam róż z Bella.
Mój różyk nie przetrwał podróży i po odpakowaniu wyglądał tak:
A jakie są wasze doświadczenia z prasowaniem/naprawianiem pokruszonych kosmetyków?
I czy może znacie dobry sposób na naprawienie złamanej pomadki? ;)
Mój różyk nie przetrwał podróży i po odpakowaniu wyglądał tak:
Tragedii nie ma, ale mizianie pędzlem po czymś takim jest mocno niefajne. Przeszukałam tyle internetu ile się dało i postanowiłam bella sprasować.
Czego użyłam?
- wódka. zasadniczo internety wspominały o spirytusie, ale chwilowo tylko to miałam na stanie. wiecie, ja i mój alkoholizm.
- zapomniana pipeta z jakiegoś serum
- drewniany patyczek do usuwania skórek
- chusteczki
- moneta w nominale jeden polski złoty XD
Jak może zdążyłyście zauważyć, ja się za bardzo nie certolę z oprzyrządowaniem. Byłby ze mnie kiepski ukręcacz własnych kremów ;)
Co zrobiłam?
1) Powstrzymałam się od wypicia wódki z sokiem.
2) Patyczkiem pokruszyłam te większe kawałki różu i umieściłam je w tej malowniczej dziurze, którą widzicie na zdjęciu.
3) Pipetką zapuściłam kilka kropelek wódeczki - tak na dobry początek.
4) Patyczkiem zamieszałam i uklepałam powstałą maź. Po drodze dodałam ze dwie czy trzy krople, bo było zbyt suche.
5) Dałam mazi trochę wyschnąć. Może z 15 minut - i dalej walczyłam z sobą, żeby nie wypić reszty wódki.
6) Nakryłam róż chusteczką, przyłożyłam monetę i zaczęłam dociskać.Nie chciało mi się tego zbyt długo i dokładnie robić, muszę przyznać.
Efekty?
Jak widać, całkiem niespodziewanie zrobiłam sobie własne custom wzorki, lepsze od tych wszystkich już wytłoczonych XD Naprawiona część różu zachowuje się tak samo jak ta nietknięta - pyli i nabiera się na pędzel tak samo. Dopiero niedawno zaczęłam się bawić w malowanie na wyższym poziomie (wiecie, róż, bronzer i rozświetlacz - chociaż nie wszystkie na raz XD) i jak na moje potrzeby, a przede wszystkim umiejętności XD to jestem bardzo zadowolona. Trwałość zależy oczywiście od tego, co nałożę sobie na japę wcześniej, ale że ze mnie taki ostatnio bebikowy potwór, to trwa cały dzień ;)
W ten sam sposób sprasowałam sobie część moich cieni mineralnych, które nie załapały się na słoiczek z sitkiem. Jakiś składnik musi tam jednak robić coś nie halo, bo cienie ostatnio zaczęły się całkiem konkretnie kruszyć przy dotknięciu pędzla. Zmiany w jakości cieni nie zauważyłam (jeszcze - i niech tak zostanie), więc będę musiała wymyślić coś innego do prasowania ich w przyszłości (jeśli kiedykolwiek jeszcze sobie coś kupię, bo moja obecna kolekcja spokojnie wystarczy na 5 lat, a w porównaniu do innych dziewczyn mam tego naprawdę mało XD).
I czy może znacie dobry sposób na naprawienie złamanej pomadki? ;)
Gustowne wzorki :D. Mnie, odpukać, na razie nic nie trzasnęło (a przynajmniej nic na czym mi by zależało :D).
OdpowiedzUsuńpomadkę wywal do szklanki z gorącą wodą, rozpuść, wlej od nowa i do lodówy ;)
OdpowiedzUsuńhej, hej, mi w taki upał to się zimne piwko marzy, aczkolwiek zimna wódka z sokiem też mogłaby być :D
brawo, pomysłowa Oldżito.
tzn. ta gorąca woda na zewnątrz szklanki oczywiście, upał rzuca mi się na mózg
Usuńo, a jeszcze lepiej w kieliszku, zminimalizujesz straty na ściankach (czemu nie można edytować własnych postów?!)
Usuńkieliszek... no i wszystko wraca do punktu wyjścia.
Usuńwódka.
Haha opis czynności mnie ubawił :D zwłaszcza punkt nr 1 :D
OdpowiedzUsuńteż prasowałam rozświetlacz paese :)
OdpowiedzUsuńJa niestety wiele rzeczy pokruszyłam w swym życiu ale wówczas jeszcze nie znane mi były metody ratunkowe więc tylko szlochałam i wywalałam coś do śmieci :/ gratuluję akcji ratunkowej! ;)
OdpowiedzUsuńMi tez nie byly znane takie metody. Wodki w domu nie trzymam, gdyz istnieje opcja, iz nie powstrzymalabym sie przed drineczkiem:D
OdpowiedzUsuńHaj.
OdpowiedzUsuńJa tu przypadkiem. Ale tak trafiasz w mój gust jeśli chodzi o poczucie humoru, że zostaję.
Zostaję i paczę.
Amen :*
witam i cieszę się ^^"
Usuńznana i widze bardzo skuteczna metoda :) potem moglas sobie chlapnac wodeczki zeby swietowac udana operacje ;-)
OdpowiedzUsuń...i tak zrobiłam :D
UsuńOooo, no proszę!
OdpowiedzUsuńU mnie kolorówki malutko i wszystko nieźle się trzyma ;)
Ale sposób zapamiętam - na przyszłóść!
prasowałam cienie - żyją i mają się dobrze :)
OdpowiedzUsuń