na szybko o balsamie z Lirene
/
10 Comments
Trudno jest napisać rzetelną recenzję po zaledwie dwóch użyciach, ale jestem tak oczarowana, że wprost nie mogę się opanować ;)
Moje opalanie to raczej żart, ale stwierdziłam "a dobra, jadę na kilka dni nad morze* to warto o siebie zadbać" i wykonałam klasyczną przebieżkę po moim centrum handlowym. Filtrów Ci u mnie dostatek, ale nie miałam niczego "po opalaniu". Po co sięgnęła Olga?
Oczywiście po najtańszą dostępną w SP tunkę, a okazał się nią... Pamparam...
"Lirene Dermoprogram balsam po opalaniu i kąpieli regenerująco-nawilżający" - przynajmniej tak twierdzą internety. Podobno pochodzi z serii family, ale coś ja tego nie widzę po szarym opakowaniu. Popatrzcie na grafikę ze strony Lirene:
Ale huk tam z grafiką.
I huk nawet z utrwaleniem opalenizny.
Laski... To źle zabrzmi, ale dawno nie byłam tak nawilżona :D
Genialna konsystencja, szybko się wchłania bez zostawiania filmu, a skóra zostaje w dotyku... Och mamo... Siedzę teraz jak przygłup i miziam się po ręce, bo nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
Nie mam pojęcia, gdzie tkwi sekretny składnik, bo chociaż nie znam się, to tyle już się naczytałam blogów ;) że wiem, że parafina i gliceryna na drugim i trzecim miejscu w składzie dupy nie urywają.
(skład z kwc niestety różni się od tego podanego na tubie - widać zdjęcia będę musiała zrobić, żeby jakiś mały biochemik mi znalazł winnych odpowiedzialnych za genialne działanie).
Jakieś wady..? Hm, niestety tuba ma tylko 150 ml, a ceny wahają się w okolicach 13-15 zł. Stosunek wydajność/cena troszkę jest niekorzystny, ale zapominam o tym zupełnie, jak znowu się pokiziam po ręce.
I pozostaje tylko mieć nadzieję, że faktycznie utrwali opaleniznę - jeżeli cokolwiek się przebije przez te moje +50 :D
*przy okazji spotkam się ze Słomką, Stri i Simply - już się jaram! :D
Moje opalanie to raczej żart, ale stwierdziłam "a dobra, jadę na kilka dni nad morze* to warto o siebie zadbać" i wykonałam klasyczną przebieżkę po moim centrum handlowym. Filtrów Ci u mnie dostatek, ale nie miałam niczego "po opalaniu". Po co sięgnęła Olga?
Oczywiście po najtańszą dostępną w SP tunkę, a okazał się nią... Pamparam...
"Lirene Dermoprogram balsam po opalaniu i kąpieli regenerująco-nawilżający" - przynajmniej tak twierdzą internety. Podobno pochodzi z serii family, ale coś ja tego nie widzę po szarym opakowaniu. Popatrzcie na grafikę ze strony Lirene:
Ale huk tam z grafiką.
I huk nawet z utrwaleniem opalenizny.
Laski... To źle zabrzmi, ale dawno nie byłam tak nawilżona :D
Genialna konsystencja, szybko się wchłania bez zostawiania filmu, a skóra zostaje w dotyku... Och mamo... Siedzę teraz jak przygłup i miziam się po ręce, bo nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
Nie mam pojęcia, gdzie tkwi sekretny składnik, bo chociaż nie znam się, to tyle już się naczytałam blogów ;) że wiem, że parafina i gliceryna na drugim i trzecim miejscu w składzie dupy nie urywają.
(skład z kwc niestety różni się od tego podanego na tubie - widać zdjęcia będę musiała zrobić, żeby jakiś mały biochemik mi znalazł winnych odpowiedzialnych za genialne działanie).
Jakieś wady..? Hm, niestety tuba ma tylko 150 ml, a ceny wahają się w okolicach 13-15 zł. Stosunek wydajność/cena troszkę jest niekorzystny, ale zapominam o tym zupełnie, jak znowu się pokiziam po ręce.
I pozostaje tylko mieć nadzieję, że faktycznie utrwali opaleniznę - jeżeli cokolwiek się przebije przez te moje +50 :D
*przy okazji spotkam się ze Słomką, Stri i Simply - już się jaram! :D
Ty się zastanów, bo to może to spotkanie jest odpowiedzialne za nawilżenie ;)
OdpowiedzUsuńHahaha :D Czyli jednak balsam parafiną cudów nie zdziałał? To może i ja powinnam się z Wami spotkać, zamiast kupować kolejne mazidła :D
UsuńZdecydowanie.
UsuńSłomka zawsze jest wilgotna jak mnie widzi, może to zadziałało również u Ciebie, przedwcześnie.
OdpowiedzUsuńdobrze, że się zobaczymy. cieszę się bardzo.
UsuńEj, co Ty odpierdzielasz.
UsuńTakich rzeczy się nie mówi internetowi.
no przecież masz nawilżoną skórę. to ja mam suchą, ale to przez atopowość.
Usuńo czym Ty myślisz.
O tym, że jesteśmy grupą SSS.
UsuńZaraz Was zepsuję, o:
UsuńSSSZ!
ej, parafina i gliceryna nie są takie złe, w produktach do ciała przynajmniej ;) bo na twarzy obydwa robią mi MASAKRĘ...
OdpowiedzUsuń