Pierwsze wrażenia na szybko - dwa musy :]
/
0 Comments
Pierwsze wrażenia - oby trochę omylne :]
Gdyby kosmetyki miały tożsamość, to satynowy mus do ust z Avonu siedziałby smutny i zastanawiałby się "kim jestem?!", a wyglądałoby to tak:
Gdyby kosmetyki miały tożsamość, to satynowy mus do ust z Avonu siedziałby smutny i zastanawiałby się "kim jestem?!", a wyglądałoby to tak:
Szminka w opakowaniu błyszczyka. Taaa... Mus ma konsystencję roztopionej w lecie szminki, więc taka forma opakowania wydaje się być słuszna. Jednak mimo wszystko jest zbyt gęsty, żeby wygodnie go nałożyć na usta cudacznym, spłaszczonym aplikatorem. Może to jest jakaś zaleta, że trzeba się nagrzebać w pojemniczku - nie wyciągniemy musu za dużo. Ale dokładanie kolejnych warstw też średnio wychodzi...
Kolor, który sobie zaserwowałam, to shimmering nude. Na zdjęciach w katalogu wygląda jak śliwa, w opakowaniu jak burgund, na ustach na szczęście wychodzi taki ciemny nude. Czyli w sumie ok.
Nie ma drobinek, a wykończenie faktycznie jest satynowe, lekko lśniące. Cieszy mnie też fakt, że ten mus pielęgnuje i nawilża usta - a to jest dla mnie szczególnie ważne, gdy leczę się retinoidami...
Czym jesteś, musie? Szminką, błyszczykiem, cholera wie czym?
A teraz drugi mus - też z Avonu, ale do ciała. Mam potężny katar, ale wyczułam chemiczny zapach róży godny płynu do zmiękczania tkanin. Fajna, lekka konsystencja. I uwaga, zdziwienie tygodnia - bo te kosmetyki z serii Naturals są średnie - nawilża w stopniu akceptowalno-zadowalającym. Przynajmniej takie mam wrażenia 3 godziny po aplikacji - zobaczymy, jak będzie wieczorem ;)