Lakier H&M, Berry Love
/
0 Comments
Oto i mój wczorajszy nabytek z przybytku ze szmatkami: lakier, którego nazwa to ani chybi Berry Love, numerków żadnych się nie dopatrzyłam.
Na pierwszy rzut oka jest to całkiem fajne cacko: idealnie średni pędzelek, którym się wygodnie maluje i rzadka konsystencja. Cienkie warstwy schną w ekspresowym tempie. A jak się to prezentuje na paznokciach?
Czy ta butelka nie jest śliczna? :D
Jak widać, pomimo 2 warstw białe końcówki lekko prześwitują... Cóż, nie można mieć wszystkiego.
Na prawą rękę, której nie pokażę, bo nie ma szans, żebym ją sobie samodzielnie sfotografowała, nałożyłam lakier 3w1 z Essence. Tutaj rysek nie było, ale za to końcówki starły się przerażająco szybko (a jak widać, nie mam przerażająco długich szponów). I ten lakier zdecydowanie zmienił kolor Berry Love na bardziej karminowy. Siedzę teraz jak debil i mam zagwozdkę, który podoba mi się bardziej :]
Na pierwszy rzut oka jest to całkiem fajne cacko: idealnie średni pędzelek, którym się wygodnie maluje i rzadka konsystencja. Cienkie warstwy schną w ekspresowym tempie. A jak się to prezentuje na paznokciach?
lampa, 2 warstwy bez top coatu |
tak samo: lampa, 2 warstwy bez top coatu |
Jak widać, pomimo 2 warstw białe końcówki lekko prześwitują... Cóż, nie można mieć wszystkiego.
Powyższe zdjęcia wykonałam jakieś 30 minut po pomalowaniu pazurów. Ślicznie się błyszczy, czerwień jest taka jaka powinna być (mam jedno brzydkie określenie na to, ale staram się ograniczać wulgaryzmy). Położyłam top coat i co się stało następnego dnia? Na lewą dłoń, którą zaraz pokażę, położyłam mineralny utwardzacz z Avonu. Jest już stary, więc nie zdziwiłam się, gdy rano odkryłam ryski na lakierze (jak wiemy, spanie jest bardzo niebezpieczne i porysowany lakier to najmniejsze niebezpieczeństwo, na jakie można się narazić :] ). Specjalnie zachowałam duży rozmiar zdjęcia - ja te ryski widzę, wprawne oko może też je wyhaczy.
Na drugi dzień, lampa, top coat |
Na prawą rękę, której nie pokażę, bo nie ma szans, żebym ją sobie samodzielnie sfotografowała, nałożyłam lakier 3w1 z Essence. Tutaj rysek nie było, ale za to końcówki starły się przerażająco szybko (a jak widać, nie mam przerażająco długich szponów). I ten lakier zdecydowanie zmienił kolor Berry Love na bardziej karminowy. Siedzę teraz jak debil i mam zagwozdkę, który podoba mi się bardziej :]
W skrócie: przepiękna czerwień z kremowym wykończeniem średniej jakości. Kupić nie zaszkodzi :)