Jak Olga poprawiała sobie humor
/
33 Comments
Jak przystało na świeżo narodzoną singielkę, postanowiłam ukoić swoje smutki i smuteczki w wydaniu nieziemskiej ilości kasy. Trafiło na Marionnaud, bo najbliżej i jebitna promocja. Naostrzyłam sobie zęby na jakiś tusz z półki ę-ą, helena, szanel albo inny lankom, bo ostatnio lecę na takie marki i naprawdę głęboko wierzyłam w to, że pozbycie się znacznej ilości zasobów pieniężnych mi pomoże, trololo.
Przyturlałam się do drogerii, zlokalizowałam półkę, a tam...
Pustki, pusteczki.
Zasmutałam się nieziemsko, choć w planach miałam odwrotny skutek. Ekspedientka mnie dobiła informacją, że helenki już wykupione były pierwszego dnia (przyznać się...), a teraz zostały tylko loreale i że... żeee.. Jezu, jak właściwie się czyta Guerlain? Żerlę?
Guerlain zostały w wersji złotej i fioletowej.
Matko boska. Na huk mi takie tusze?
I byłam tak zdesperowana, że spojrzałam łaskawie na lorealki. Nazwa telescopic coś mi tam zaburczała w głowie i przypomniało mi się, jak swego czasu N. zachwalała ten tusz.
To przygarnęłam, co ma sobie biedaczek tak stać i czekać, aż inna furiatka go zabierze.
Potem druga ekspedientka mnie przechwyciła i wyczuła, że jestem bardzo vulnerable. Spytała, czy może mi pomóc, a ja o mało się nie rozkleiłam jak dzieciuch, o mało nie wyrzuciłam z siebie tych przykrych rzeczy, jakie mnie ostatnio męczą. Pożaliłam się, że nie umiem się malować, a ona, dobra dusza, pomalowała mnie tak, że wyglądałam jak milion dolarów (przynajmniej w moim skromnym odczuciu, co zdarza się rzadko) i z tej wdzięczności dałam sobie wcisnąć róż Make Up Factory, którego prawdopodobnie nigdy nie użyję, bo się boję.
Trololo.
Z etapów leczenia moralnego kaca po rozstaniu została mi jeszcze wódka (uściślając: dużo wódki) i absurdalne buty, w których nigdy nie wyjdę na miasto.
+++
Matka rodzicielka buchnęła mi glossyboxa, ostał mi się tylko ten absurdalny róż i cuś do włosów, którego przeznaczenia jeszcze nie odkryłam. Ok, jej krem na zmarchy bardziej się należy.
Przyturlałam się do drogerii, zlokalizowałam półkę, a tam...
Pustki, pusteczki.
Zasmutałam się nieziemsko, choć w planach miałam odwrotny skutek. Ekspedientka mnie dobiła informacją, że helenki już wykupione były pierwszego dnia (przyznać się...), a teraz zostały tylko loreale i że... żeee.. Jezu, jak właściwie się czyta Guerlain? Żerlę?
Guerlain zostały w wersji złotej i fioletowej.
Matko boska. Na huk mi takie tusze?
I byłam tak zdesperowana, że spojrzałam łaskawie na lorealki. Nazwa telescopic coś mi tam zaburczała w głowie i przypomniało mi się, jak swego czasu N. zachwalała ten tusz.
To przygarnęłam, co ma sobie biedaczek tak stać i czekać, aż inna furiatka go zabierze.
Potem druga ekspedientka mnie przechwyciła i wyczuła, że jestem bardzo vulnerable. Spytała, czy może mi pomóc, a ja o mało się nie rozkleiłam jak dzieciuch, o mało nie wyrzuciłam z siebie tych przykrych rzeczy, jakie mnie ostatnio męczą. Pożaliłam się, że nie umiem się malować, a ona, dobra dusza, pomalowała mnie tak, że wyglądałam jak milion dolarów (przynajmniej w moim skromnym odczuciu, co zdarza się rzadko) i z tej wdzięczności dałam sobie wcisnąć róż Make Up Factory, którego prawdopodobnie nigdy nie użyję, bo się boję.
Trololo.
Z etapów leczenia moralnego kaca po rozstaniu została mi jeszcze wódka (uściślając: dużo wódki) i absurdalne buty, w których nigdy nie wyjdę na miasto.
+++
Matka rodzicielka buchnęła mi glossyboxa, ostał mi się tylko ten absurdalny róż i cuś do włosów, którego przeznaczenia jeszcze nie odkryłam. Ok, jej krem na zmarchy bardziej się należy.
zaprosilabym Cie na wodke albo sama wprosilabym sie do Ciebie na nia.
OdpowiedzUsuń...ja też bym się wprosiła. Nie ma to tamto.
Usuńjak będziecie w stolicy, to wam nie przepuszczę.
Usuńja jestem singielką od x lat ;) wpraszam się na % :)
UsuńA nad morze przyjeżdżasz, Oldżita?
Usuńto zależy od wielu czynników, ale może w lipcu zawitam :D
UsuńBiegnę pod market zbierać na trunki.
UsuńGłowa do góry :* i na wódeczkę też bym sie chętnie pisała :D
OdpowiedzUsuńO, dobrze, że mnie przy Tobie nie było, gdy wyglądałaś jak milion dolarów - wydałabym Cię bez zastanowienia, tym bardziej, że w pobliżu prawdopodobnie znajdowały się fajne rzeczy.
OdpowiedzUsuńTaka menda jestem.
Tylko nie idz do fryzjera w depresji - ja sie tak kiedys zalatwilam w ramach akcji: bede piekna i urocza:)
OdpowiedzUsuńona już tam była
Usuńej, ale jestem urocza.
Usuńchyba...
Widzę, że butami-w-których-nie-wyjdę-w-obawie-o-własne-życie wynagradzasz sobie smutki dnia codziennego, mam rację? :D Mi terapia butami pomaga, na wszystko. Wszystko. :D
OdpowiedzUsuńno raczej!
UsuńA mnie "terapia butami" źle się kojarzy, wolałabym jej nie przechodzić ;D
UsuńTak czy inaczej - fajne ciuszki/buciki górą!
Ale przynajmniej masz potencjał, żeby wyglądać jak milion dolarów, a nie każdy ma :P I dużo wódki. Same pozytywy. Będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńpo oblanym (niesłusznie) kole też poszłam na zakupy, a co!
OdpowiedzUsuńJako matka karmiąca wódki się z tobą nie napiję, ale mogę przytulić :*
OdpowiedzUsuńprzytulenie jest nawet lepsze. dzięki :*
Usuńdrinka bym się napiła :D ;)
OdpowiedzUsuńsą też i plusy takiej sytuacji: nikt Ci nie będzie burczał, ze wydałaś kasę na kolejne buty o wódce nie wspominając ;)
OdpowiedzUsuńWódka i zakupy kosmetyczne, i wszystkie smutki idą sobie daleko, daleko ;P.
OdpowiedzUsuńkocham jak pisiasz :*
OdpowiedzUsuńWitam i od dzisiaj czytam :-)
OdpowiedzUsuńTwoja umiejętność opisywania codziennych zmagań z kosmetykami (i nie tylko) mnie powaliła ;-)
Ej, nie ma co się bać, on nie gryzie.
OdpowiedzUsuńŚciski, Słońce.
Fioletowe tusze są fajne, ja czasem lubię :)
OdpowiedzUsuńPokaż buty!
Olga, nawet jak masz doła, to piszesz tak, że aż tutaj to czuję. Sama bym Cię umalowała i obdarowała absurdalnymi butami, jakbym tylko miała takie umiejętności i buty! I wódkę też bym z Tobą wypiła ;) Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńja jako singielka od jakiś niecałych 3 miesięcy, dołowana zewsząd informacjami kto się zaręczył, zdjęciami na fb jaki ktoś jest szczęśliwy dziś zamierzam sie coś napić. I jutro, i w sobotę ale to bo mecz, nie alkoholizm...
OdpowiedzUsuńmnie tam cudze zaręczyny nie dołują, wręcz przeciwnie. wesele = wódka.
Usuńa ja tylko o jednym, no.
No ja to samo, jest nawet powiedzenie jak pijany zając w kapuście. No.
Usuńjak ja strasznie lubię Cię czytać :), muszę się z Tobą napić wódki bimbru czy czego tam chcesz ;)
OdpowiedzUsuńwódki nie pijam, ale wspieram i ściskam :)
OdpowiedzUsuńa zakupy poprawiają humor, fakt... jakie to butki? :D
bardzo fajny styl pisiania :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, ze znajdziesz swoj wymarzony tusz no i ze pouklada ci sie zycie osobiste
pozdrawiam :D