zaległy bunt
/
10 Comments
W gimnazjum przechodziłam bardzo ciężki okres buntu, który u mnie objawiał się kindermetalostwem. Chodziłam wszędzie z kostką obszytą pierdyliardem naszywek i przypinek, w glanach i milionie rzemyków na rękach. Ileż ja godzin spędziłam słuchając głośno metalu i użalając się nad sobą. Dziś, z perspektywy czasu, da się to skomentować jednym dźwięcznym "trololo".
Miłość do muzyki mi została, styl ubierania się na szczęście mi przeszedł.
Czułam jednak, że coś mi po drodze umknęło.
Nigdy się nie cięłam. Kłucie ograniczyłam do uszu (ale się nie oszczędzałam).
Czas to nadrobić.
Prowadzimy ostatnio z M. długie rozmowy na fejsie tyczące szeroko rozumianej pielęgnacji. Na swój sposób jestem dumna, że ostatnio po raz pierwszy sama pomalowała sobie paznokcie. Potem zainspirowała mnie do powrotu do ćwiczeń z Jillian.
A także zainfekowała mnie myślą o dermarollerze.
Zestaw Colostrum (rolka + krem), o którym tyle się naczytałam, póki co ma dla mnie cenę zaporową. 450 zł to ja z chęcią wydam, ale na któryś z letnich festiwali muzycznych. Rozkminiłam sobie, że tym bardziej takie drogie hocki-klocki nie mają sensu, dopóki mam nadwagę.
I co wykminiłam? Tańsza rolka z Allegro, żeby sprawdzić, czy taka forma tortur ma sens. Może wymięknę. Jeśli nie, będę się systematycznie kłuć, żeby chociaż trochę się ujędrnić.
W planach mam naprawdę ostateczne rozprawienie się z nadwagą. Takie w cholerę poważne. 8 godzin na dupie w biurze mało sprzyja, więc postanowiłam, że od jutra jeżdżę do pracy rowerem. Na początek wersja soft, czyli 14 km w jedną stronę z przerwą w połowie na 20minutowy kurs metrem. Jak się przyzwyczaję, to 18 km bez metra i po górkach.
/spodziewajcie się pojutrze notki, w której przeklnę wszystkie te plany sapiąc z bólu przez zakwasy i akceptując fakt, że do końca życia będę nosiła namioty zamiast sukienek/
Też zamierzam zaopiekować się swoimi warstwami ochronnymi :D. Ciekawa jestem allegrowego rollera :)
OdpowiedzUsuńBądź twarda!! Dasz radę- byle wszystko powoli coby się nie zniechęcić z samego początku ;)
OdpowiedzUsuńte rollery mnie strasznie ciekawia. nie w zestawie z kremem, bo do tego wystarczy mi nawet oliwka ale sam roller. w zasadzie nie mam pojecia czemu taka roleczka tyle kosztuje :O to zadna nanotechnoligia
OdpowiedzUsuńżycie dostarcza nam większych tortur niźli jakaś tam rolka choćby 4 stówy kosztowała. Dajesz!
OdpowiedzUsuńA ja coś czuję, że wrócisz, ale planów nie przeklniesz :):)
OdpowiedzUsuńMogę się podpisać pod 2 zdaniem, z tym, że ja się nigdy nie użalałam nad sobą :P Za to mnóstwo imprezowałam (gdzie te czasy, kiedy znało się pół miasta?). Iiiii ja tak całkiem z tego nie wyrosłam heheh
OdpowiedzUsuńBóg z Tobą, dziecino!
OdpowiedzUsuńA właśnie! Jilian...
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Jak mi gdzieś śmignie Oldżita z rowerem w metrze to pomacham :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki. Rowerek fajna rzecz, sama kiedyś też musiałam popierdzielać do pracy pedałując i nawet to lubiłam (nie licząc drogi powrotnej w deszczu po 10 godzinach pracy:P).
OdpowiedzUsuń