Lawendowa Farma
/
1 Comments
Ok, jestem zen, nie będę się tak bardzo przejmować, że straciłam całe 6$ na głupim ebayu za głupie próbki. Na szczęście zakupy zrobione w Polsce mi wychodzą, a ile radości mam z wspierania rodzimej gospodarki xdd
Ale po kolei. Miałam ostrą fazę na Lusha. Ostatecznie mi przeszła w maju, kiedy okazało się, że nie potrzebuję tak silnych oczyszczaczy do twarzy. Po drodze zużyłam też kilka mydełek, głównie tych glicerynowych. Ostatecznie zniechęciłam się po mydełku Porridge. Porridge jest kremowy i rzekomo ma pachnieć jak owsianka. Mi pachniał czekoladą i czymś bliżej nieznanym (kto wie, dzieciństwem?) i byłoby spoko, gdyby nie tempo zużywania. Stugramową kostkę zużyłam w 2/3 w ciągu 10 dni. A przecież nie używałam go ciągle i to 3 razy dziennie, o nie. Kolejny duży kawałek straciłam, gdy mój chłopak ugryzł resztki mydełka, bo tak smakowicie pachniało. Cóż tu dużo mówić, za bardzo szanuję swój czas i pieniądze, żeby obkupować się za granicą w mydła, które starczają raptem na 2 tygodnie. Już dłużej Porridge do mnie wędrował z UK.
Zaczęłam szukać zamienników i trafiłam, szalala, na Lawendową Farmę. Po testach kilku mydełek, które nabyłam drogą kupna, podzielę się teraz opiniami na temat trzech. Wszystkie zdjęcia i zaznaczone opisy pochodzą ze strony Lawendowej Farmy, bo nie widzę sensu, żeby własnymi słowami pisać to samo jeszcze raz, a zrobiłabym to nieudolnie ;) Dodam jeszcze od siebie tyle, że paczka dotarła do mnie szybko, a wszystko było pancernie zapakowane.Same mydełka są owinięte w folię i mają karteczkę z nazwą, składem i opisem. Minimalizm - to lubię.
Plaster Miodu
Ale po kolei. Miałam ostrą fazę na Lusha. Ostatecznie mi przeszła w maju, kiedy okazało się, że nie potrzebuję tak silnych oczyszczaczy do twarzy. Po drodze zużyłam też kilka mydełek, głównie tych glicerynowych. Ostatecznie zniechęciłam się po mydełku Porridge. Porridge jest kremowy i rzekomo ma pachnieć jak owsianka. Mi pachniał czekoladą i czymś bliżej nieznanym (kto wie, dzieciństwem?) i byłoby spoko, gdyby nie tempo zużywania. Stugramową kostkę zużyłam w 2/3 w ciągu 10 dni. A przecież nie używałam go ciągle i to 3 razy dziennie, o nie. Kolejny duży kawałek straciłam, gdy mój chłopak ugryzł resztki mydełka, bo tak smakowicie pachniało. Cóż tu dużo mówić, za bardzo szanuję swój czas i pieniądze, żeby obkupować się za granicą w mydła, które starczają raptem na 2 tygodnie. Już dłużej Porridge do mnie wędrował z UK.
Zaczęłam szukać zamienników i trafiłam, szalala, na Lawendową Farmę. Po testach kilku mydełek, które nabyłam drogą kupna, podzielę się teraz opiniami na temat trzech. Wszystkie zdjęcia i zaznaczone opisy pochodzą ze strony Lawendowej Farmy, bo nie widzę sensu, żeby własnymi słowami pisać to samo jeszcze raz, a zrobiłabym to nieudolnie ;) Dodam jeszcze od siebie tyle, że paczka dotarła do mnie szybko, a wszystko było pancernie zapakowane.Same mydełka są owinięte w folię i mają karteczkę z nazwą, składem i opisem. Minimalizm - to lubię.
Plaster Miodu
Bardzo delikatne., przyjemnie natłuszczające mydełko z dodatkiem miodu, o naturalnym zapachu wosku pszczelego. Plaster wosku masuje i dodatkowo natłuszcza skórę, Mydełko bez dodatku olejków eterycznych, polecane szczególnie dla osób o wrażliwej skórze.
Skład:
oliwa, olej kokosowy, olej palmowy, olej awokado, miód, plaster wosku pszczelego, wodorotlenek sodu.
To z boku to najprawdziwszy plaster miodu - nie rozpuszcza się :D Mydło nie ma wyczuwalnego zapachu, trzeba się naprawdę mocno wwąchać. Nie bardzo się pieni, ale ładnie nawilża. Plaster Miodu wystarczył mi na 3 tygodnie używania - ale zaznaczam, że nie jestem pewna, czy dobrze przechowuję mydła, lubię się wymiziać kostką po całym ciele (omg, znowu to dziwnie zabrzmiało), po prostu się nie szczypię z zużywaniem ;) Polecam, ale drugi raz nie kupię, bo jest tyle innych mydeł do przetestowania :3
Oliwkowe Shea
Kostka czystego, kremowego mydła bez dodatku olejków dla szczególnie wrażliwej skóry – czysta przyjemność i delikatność. Oliwa wspaniale natłuszcza skórę.
Skład:
oliwa, olej kokosowy, olej palmowy, masło shea, wodorotlenek sodu
Tego mydła od miesiąca używam do mycia twarzy, na ogół rano (wieczorem po demakijażu wolę się doszorować Cetaphilem). Moja cera nieszczególnie dobrze reaguje na toniki, nawet na hydrolaty (!!!), więc potrzebuję czyścidła, które mi nie ściągnie skóry po myciu. Olikowe Shea sprawdza się znakomicie - czyści mi ryjek niemal do piszczenia znanego z Fresh Farmacy, a jednocześnie nie ściąga. No czary. Ze względu na ograniczoną powierzchnię użytkowania, czyli twarz, Shea zużywa się powoli, przez miesiąc nie zużyłam nawet 1/3. Lubimy się.
Mydło Kleopatry
To mydło w sam raz dla królowej. "Mleczne" mydła zawierają dużo witamin i soli mineralnych pozostawiając skórę miękką i cudownie odnowioną.
Kozie mleko sprawia,że mydło jest mocno kremowe.
Skład:
Kozie mleko sprawia,że mydło jest mocno kremowe.
Skład:
oliwa, olej kokosowy, olej palmowy,olej słonecznikowy wodorotlenek sodu, kozie mleko, olejki eteryczne: lawendowy, jodłowy i pomarańczowy.
Uwaga: kolor mydła może się różnić od podanego na zdjęciu (od jasnokremowego do ciemnego beżu)
Moje mydło miało kolor, jaki my, baby, nazywamy ecru. Ale nie miało wzorka :< Lubię mydła z wzorkami, buu.
Mydło faktycznie jest mocno kremowe, przez co bardzo szybko się zużywa. Ale chyba nie muszę narzekać - jak się nim umyję, a potem potraktuję skórę oliwką, to nawilżenie utrzymuje się ponad 24h. Jestem zadowolona, ale bez fajerwerków ;)
Pewnie jeszcze nieraz zrobię na Farmie zakupy (bo lubię też czytać bloga właścicielki). Polecicie mi jakieś ręcznie robione mydła bezpośrednio z Farmy albo od innych polskich cudotwórczyń?
chcę to kleopatry ;)
OdpowiedzUsuń