rzucam wyzwanie! czyli Nail Tek
/
1 Comments
Podreptałam dziś grzecznie na pocztę, coby odebrać paczkę z moją ostatnią paznokciową deską ratunku. Zaaplikowałam sobie grzecznie odżywkę podkładową, dwie warstwy absolutnie przepięknego kobaltowego lakieru* i Nail Teka właściwego w wersji II. Podoba mi się jego mocno wodnista konsystencja, ale obawiam się, że szybko "zglucieje" - jakie są wasze doświadczenia? Coś kiepsko widzę też trwałość - pomimo grubej zaprawy na moich teflonowych pazurach niewiele co się trzyma :] A tu niby codziennie z nową warstwą mam to trzymać 7 dni... Hm, pożyjemy, zobaczymy.
W celach dokumentacyjnych zrobiłam zdjęcie paznokci bez żadnego lakieru. Na palcu serdecznym widać odbarwienia - wierzcie mi, na reszcie paznokci też są ;D i tak, to jest ten moment, gdy przepraszam was za stan swoich skórek. Zniszczyłam je na amen odżywką z Alessandro, o której już pisałam i teraz nawet olejki z Seacret** nie pomagają. Praca mi wcale nie pomaga - mamy pokitrane przy kasach kremy do rąk, których używam co 2 godziny, ale za dużo pracuję rękami, żeby dawały efekty xddd
Patrzcie i podziwiajcie, do czego można się doprowadzić:
(swoją drogą, jak wy robicie te zdjęcie lakierów, że widać też kciuk? mój jest tak mocno przeciwstawny, że za cholerę nie mogłam go wygiąć do zdjęcia xddd)
*szlag trafił moje postanowienia noworoczne, że nowe lakiery kupuję dopiero po wyrzuceniu starych. mam fazę na kobalt pod każdą postacią - lakier i kredkę do oczu już mam (co z tego, że nie bardzo współgra z moimi zielonymi oczami), teraz poluję na kobaltowe spodnie. na miejscu galerii handlowych bym się bała.
** uuu, żeby ktoś nie pomyślał, że się tak na bogato wożę - wszelka bytność kosmetyków Seacret w moim domu bierze się z niesamowitej koniunkcji okoliczności tyczących mojej mamy (tydzień po wypłacie + bardzo dobry humor + promocje na stoisku + niesamowita charyzma konsultantek). kiedyś stwierdziła, że po prostu nie mogła nie wziąć mineralnej maseczki do twarzy, bo w promocji kosztowała 250 zł. nie wiem, ile normalnie wychodzi w pln, ale strona internetowa szepnęła mi 115 euro. łotdefak, powiecie - moja reakcja wcale nie była inna. i nie, maseczka nie jest warta tych pieniędzy.
W celach dokumentacyjnych zrobiłam zdjęcie paznokci bez żadnego lakieru. Na palcu serdecznym widać odbarwienia - wierzcie mi, na reszcie paznokci też są ;D i tak, to jest ten moment, gdy przepraszam was za stan swoich skórek. Zniszczyłam je na amen odżywką z Alessandro, o której już pisałam i teraz nawet olejki z Seacret** nie pomagają. Praca mi wcale nie pomaga - mamy pokitrane przy kasach kremy do rąk, których używam co 2 godziny, ale za dużo pracuję rękami, żeby dawały efekty xddd
Patrzcie i podziwiajcie, do czego można się doprowadzić:
(swoją drogą, jak wy robicie te zdjęcie lakierów, że widać też kciuk? mój jest tak mocno przeciwstawny, że za cholerę nie mogłam go wygiąć do zdjęcia xddd)
Następne zdjęcia i pierwsze komentarze... Hm, może za tydzień? ;D
*szlag trafił moje postanowienia noworoczne, że nowe lakiery kupuję dopiero po wyrzuceniu starych. mam fazę na kobalt pod każdą postacią - lakier i kredkę do oczu już mam (co z tego, że nie bardzo współgra z moimi zielonymi oczami), teraz poluję na kobaltowe spodnie. na miejscu galerii handlowych bym się bała.
** uuu, żeby ktoś nie pomyślał, że się tak na bogato wożę - wszelka bytność kosmetyków Seacret w moim domu bierze się z niesamowitej koniunkcji okoliczności tyczących mojej mamy (tydzień po wypłacie + bardzo dobry humor + promocje na stoisku + niesamowita charyzma konsultantek). kiedyś stwierdziła, że po prostu nie mogła nie wziąć mineralnej maseczki do twarzy, bo w promocji kosztowała 250 zł. nie wiem, ile normalnie wychodzi w pln, ale strona internetowa szepnęła mi 115 euro. łotdefak, powiecie - moja reakcja wcale nie była inna. i nie, maseczka nie jest warta tych pieniędzy.
Jestem bardzo ciekawa efektów :). Nie masz jeszcze najgorszych paznokci.
OdpowiedzUsuń