Co Olga zużyła #1

/
7 Comments
Po tych wszystkich miesiącach, gdy blogosfera o mnie zapomniała - na moje własne życzenie - niewątpliwie nadszedł bardzo niewłaściwy czas, żeby popełnić... Denko!

Bardzo opornie mi się ostatnio zużywa kosmetyki - mam pootwierane po 3, nieraz 4 opakowania produktu jednego typu. A nawet myjąc włosy (w tej ilości jaką jeszcze posiadam) codziennie, mimo wszystko nie idzie zużyć szamponów, odżywek i masek tak szybko. To tylko jeden z przykładów. 

Beng, zaczynamy!

Maska Kallos Latte z proteinami mlecznymi
zdjęcie za blondhaircare.com




Maski Kallos to ten kaliber wszędobyja co revlonowy Colorstay. Wszyscy je mieli, mają lepsze lub gorsze opinie, nikt nie jest obojętny. 
Wersja Latte kupiła mnie od razu nieziemskim, śmietankowym zapachem - słodycz nie podejdzie wszystkim, ale spokojnie, długo na włosach się nie utrzymuje. Ma rzadką konsystencję, ale nie spływa z włosów. 
Efekty działania na grubych, prostych włosach: totalnie, przeciętnie zadowalające. Może tyle fajnego, że te moje nieszczęsne kudły układały się odrobinę lepiej, niż zazwyczaj.
Można odczuć gładkość, która utrzyma się do następnego mycia.
Czy rekomenduję? Na pewno tym osobom, które nie mają problematycznych włosów ani wydumanych oczekiwań.

Isana Med, Urea szampon

Szampon na miarę wyborców Kukiza - rzekomo tak bardzo pozbawiony potencjalnie drażniących składników, że nic tylko myć włosy i czekać na zbawienie (siebie lub Polski). Faktycznie intensywnie pielęgnuje włosy - moje po dwukrotnym użyciu tego szamponu nie potrzebowały już odżywki. Jak nietrudno się domyślić, połączenie z maską (chociażby powyższym Kallosem) dawało umiarkowanie atrakcyjne skutki wizualne z serii obciążenie i totalny oklap (jak napalony facet, który po pół litra jednak nie może - ten rodzaj smutku). Odniosłam też wrażenie, że szampon średnio radzi sobie z dogłębnym oczyszczeniem włosów z produktów do stylizacji. Akurat nie nadużywam ich, ale przy okazjonalnym wykorzystaniu pianki czy lakieru miałam poczucie, jakby Isana Urea tylko dalej oblepiała włosy. Brrr.
Trzeba jednak przyznać, że czyścidło spełnia dobrze swoją rolę przy łagodzeniu podrażnień skalpu, ale nie polecałabym go do codziennego użytku.

Balea, Oil Repair Shampoo


Moje pierwsze zetknięcie z Baleą, do którego przyczynił się Jeż, to obłędnie pachnący szampon regenerujący z olejkiem arganowym (między innymi). Jeż rekomendował mi ten szampon, bo "pachnie ciasteczkami i robi push-up" - coś w tym faktycznie jest. Uważam to za niesamowite, że w tak taniej tubce upchnięto produkt ryjący banię ciasteczkowym aromatem i istotnie poprawiający kondycję włosów. Nie postawiłabym go oczywiście w jednym rzędzie z biblijnymi cudami, bo moim grubym, prostym włosom niewiele potrzeba, żeby dobrze wyglądały. Niemniej zawsze jestem zdziwiona, gdy po szamponie już nie muszę odżywiać włosów kolejnym produktem. 
Za co jeszcze polubiłam ten produkt? Sprawiał, że moje kapryśne w zakresie układania się włosy były uniesiona u nasady, a także ładnie się wywijały (czekajcie, jak na to mówią włosomaniaczki, "wydobycie skrętu"? :D). 
Ostatnia uwaga - zapach. Słodki, przyjemny, utrzymuje się kilka godzin na włosach. Ale podobnie jak w przypadku Kallosa - podejrzewam, że nie każdemu przypadnie do gustu, a wręcz może męczyć. Ale jeśli lubicie takie klimaty - zachęcam do przetestowania.

+++

Gdy myślę, że po kolejnym ciężkim dniu w pracy już nic mnie nie zdziwi, obrywam ptasim gównem idealnie na środku głowy. For your information: tak, Balea z tym też sobie radzi. 



You may also like

7 komentarzy:

  1. "Szampon na miarę wyborców Kukiza - rzekomo tak bardzo pozbawiony potencjalnie drażniących składników, że nic tylko myć włosy i czekać na zbawienie" - PADŁAM :D. Mam do masek z Kallosa taki sam stosunek. Zawsze jeden wielki słój stoi w łazience i jeśli nie mam innej, lepszej odżywki, albo maski to po nią sięgam, krzywdy nie robi, włosy się rozczeszą, na długo wystarczy, tania, przecietna, nic poza tym :). Zamiast Isany polecam Alterrę w kwestii szamponu, cena ta sama, a te żelowe Alterrowskie szampony o wiele lepsze ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie mogę żadnej maski Kallosa zużyć do końca.Cały czas jest ich dużo w opakowaniu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Odkryłam na moim gocławskim ryneczku sklep z chemią niemiecką (<3) w którym pani ma te klasyczne, podstawowe szampony Balea za piątaka. FYI.
    Po obcięciu pół metra włosia odstawię chyba tego puszapa, bo zamiast wydobywać skręt włosy wywijają mi się na zewnątrz i wyglądam jak dziesięciolatka. Mam nadzieję że to jego wina a nie że to tak już na zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bier odżywki z Balei - Repair + Pflege i Beautiful Long są super, proteinowe bardziej, ale zależnie od stopnia oczyszczenia włosów robią albo gładź, albo gładź i uniesienie. Trzeba próbować na sobie. Pure Volumen jest beznadziejna i nie daje żadnej objętości, choć podobno ma to robić :D

    OdpowiedzUsuń
  5. maska kallos vanilla jest jeszcze bardziej przeciętna od mlecznej...

    OdpowiedzUsuń
  6. Tę maskę z Kallosa uwielbiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O masce Kallosa już dawno zapomniałam (bo miałam), ale o Twym blogu nie:) więc miło, żeś skrobneła.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że gdzieś na świecie uśmiecha się panda. Ale bezczelny spam sprawia, że panda płacze. Nie smuć pandy i nie spamuj, proszę.

czytam

favikona pochodzi z nataliedee.com. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Labels

15 hair project 301 346 52 AA aknenormin alessandro algi alterra ambasada piękna anthelios antyperspirant arsenał grubasa artdeco aussie autokorekta avene avon babydream baikal herbals balea balm balm balsam do ciała balsam do ust bambino bandi bareMinerals batiste baza baza pod cienie baza pod lakier bb bb cr bb cream beauty blender beauty formulas beauty friends bebeauty beblesh balm beige nacre bell bella bamba benefit berlin berry love biały jeleń biedronka bielenda bio-essence Biochemia Urody bioderma biovax blizny blogerki blogger błędy błyszczyk boi boi-ing bourjois box box of beauty ból dupy brahmi amla braziliant brodacz brokat brow bar brwi BU bubel bubel alert buty carmex cashmere ce ce med cellulit cera mieszana cera wrażliwa cetaphil CHI chillout choisee chusteczki cienie cienie w kremie cień clinique clochee color naturals color tattoo color whisper cudeńko cycki czador ćwiczenia darmocha dax debilizm demakijaż denko depilacja dermaroller diy do it yourself dobre rzeczy douglas dove dream pure ducray dwufaza ebay edm eko kosmetyki elution essence essie estetyka etude house eveline everyday minerals eyeliner faceguard fail farbowanie farmona fekkai figs rouge filtr firmoo fitness flora floslek fluid fridge fridge by yde fructis fryzjer galaxy garnier gillette glamwear glossy box glyskincare głupie cipki głupota golden rose google google analytics gratis h&m hakuro healthy mix hebe high impact himalaya hiszpania hm holiday hot pink hydrolat idealia ikea innisfree ipl iran isa dora isadora isana jillian michaels kallos kate moss katowice kącik kulturalny kelual ds kissbox kolastyna kolorówka koloryt konkurs konturówka korekta korektor korektor pod oczy kot kraków kredka kredka do brwi kredka do oczu krem krem do rąk krem do twarzy krem matujący krem na dzień krem nawilżający krem odżywczy krem pod oczy krem z kwasami kreska kutas kwas askrobinowy kwasy la roche posay lakier lakier do paznokci lakier do ust lakier do włosów lakiery teksturowe lancome laser lasting finish lawendowa farma lekarze lierac linkedin lioele lip balm lip lock lip pen lirene lista magnetyczna loccitane lodówka loreal lovely lumene lush łuk brwiowy łupież magnes makijaż manicure manuka Mary Kay marzenie maseczka maska maska do włosów maskara masło do ciała mat matowienie max factor maybe maybelline mężczyźni micel mika mikrodermabrazja miss sporty mleczko mleczko do ciała mocak mollon morze muzeum mycie mydło mydło naturalne nadwaga nail tek nails narzekanie natura officinalis naturalne składniki naughty nautical nawilżenie neem new leaf niedoskonałości nivea nivelazione nouveau lashes nutri gold oczy oczyszczanie odchudzanie odżywianie odżywka odżywka do paznokci odżywka do włosów off festival okulary olej olej arganowy olej kokosowy olejek olejek do mycia ombre opalanie opalenizna opener organique oriflame original source orofluido paleta magnetyczna palmers paski na nos pat rub patrzałki paznokcie pączek peel-off peeling peeling do ciała peeling do twarzy perfecta pervoe reshenie pędzel pędzle pharmaceris photoderm physiogel phyto pianka do mycia piasek piaski pierre bourdieu pkp plastry na nos płyn do demakijażu płyn micelarny podkład podróż pogromcy mitów policzki pomadka pomarańczowy porażka pr praca prasowanie propolis proteiny próbki pryszcze prysznic prywata przebarwienia przechowywanie przegięcie przemoc symboliczna przygody przypominajka puder puder transparentny purederm QVS real techniques regeneracja reklamacja rene furterer retinoidy revlon rimmel rossetto rossmann rozdanie rozkmina rozstępy róż różowe ryan gosling rzęsy sally hansen samoocena samoopalacz satynowy mus do ust Schwarzkopf scrub seacret seche vite sensique sephora serum serum nawilżające sesa shaun t shea shred sińce siquens skandal skin 79 skinfood skóra skóra wrażliwa sleek słońce słowa kluczowe socjologia soraya spf starry eyed stopy stylizacja suchy szampon sun ozon sypki szaleństwo szampon szkoda gadać szminka sztuka współczesna święta tag taka sytuacja tapeta tara smith tatuaż the body shop the face shop tołpa toni&guy tonik top tortury tragedia transki trądzik triple the solution truskawka tusz do rzęs twarz ujędrnienie under twenty usta uv vichy warby parker wąs weganizm wella wibo wieloryb witamina c wizaż wizażystka włosy workout wory wódka wtf wyrównanie wyszczuplanie wyzwanie yasumi yoskine yves rocher zachwyt zakupy zapach zdjęcia zenni optical zerówki ziaja złuszczanie zmywacz zmywacz do paznokcie zużycie zwiedzanie źródła odwiedzin żel żel do brwi żel do golenia żel do twarzy żel pod prysznic żel-krem życzenia