Na samym początku chciałabym podziękować za wszystkie przemiłe i pełne wsparcia komentarze do poprzedniego wpisu. Wypiłam w poniedziałek i wczoraj tyle wina, że wypłukałam całą złość na nieprzedłużoną umowę ;)
*i jak typowy Polaczek załatwiłam sobie L4 żeby nie iść na ostatnie dni. to takie złe i krętackie, wiem, ale jak mnie coś rozjuszy, to nie ma przebacz, zamieniam się we wredną do granic możliwości sucz*
Teraz odświeżam swoje CV i wysyłam je dalej w świat. Jedno wiem na pewno - nigdy więcej pracy w handlu! ;D
[chociaż ostatnio w pewnej drogerii - jednej z tych droższych - pomagałam kumpeli dobrać podkład. byłam lepiej zorientowana od 3 ekspedientek i to nie tylko w kwestii dobrania koloru, ale w ogóle w ofercie. przez grzeczność nie napiszę, o którą drogerię mi chodzi, ale możecie się domyślać - jedna z 3 dużych sieciówek, która jest w każdym centrum handlowym. kumpela jest podkładem zachwycona i myślę "hej, a może zostanę dziunią z drogerii?" to mi akurat wychodzi.]
Z okazji zostania bezrobotną pieprznęłam sobie właśnie błękit na pazurasy. Jest to Blue Shock z Avonu, był elementem letniej kolekcji w zeszłe wakacje. Cóż mogę o nim napisać?
Absolutnie kocham ten kolor. Jest taki elektryzujący i w ogóle mniam (chociaż na zdjęciu z fleszem wygląda trochę tandetnie). Ale to jedyna zaleta. Bo dla pełnego efektu potrzeba 3 warstw. A warstwy długo schną i łatwo coś odcisnąć albo robią się bąble. Albo smuży. Trwałość też mierna, zobaczymy jak teraz będzie się zachowywał z NailTekiem.
Mimo wszystko lubię go. W wakacje miałam bardzo dużo czasu na nałożenie tych 3 warstw, więc luz ;)
Nie jestem gołosłowna i pokazuję wam poszczególne warstwy. Tu jedna - wygląda jak żart, wiem.
A tu dwie.
A tu trzy. Jak widać, skórki mam pomalowane dookoła, później się tym zajmę, bo to delikatna robota :D
I uwaga, flesz, który dodaje blasku subtelnej tandety :D
Przy okazji chciałam wam pokazać pewien bublowaty zmywacz do pazurów. O co kaman? Bezacetonowy wzmacniający zmywacz do paznokci (oczywiście ma jakieś witaminy i inne sekretne składniki, mnie zawsze bawią te opisy zmywaczy - równie dobrze mogłyby zawierać łzy jednorożca). Zdjęcie pochodzi ze strony sprzedającej polskie kosmetyki w UK i jakże się zdziwiłam, że ten zmywacz kosztuje tam 2,60 funta. Dla porównania - w SuperPharmie osiąga zawrotny koszt 3,50 zł ;)
Bardzo dobrze zmywa zmywa dzikie warstwy lakieru i NailTeka, jakie mam na pazurach i nie wysusza ich. Czemu zatem piszę, że bublowaty? Otóż ta butelka o pojemności 100ml wystarczyła mi na dokładnie 8 zmyć. 7 poszło na kremowe lakiery, które dość łatwo się zmywają, a reszta (jak na moje oko z dobre 15-20ml) poszła na czerwień pokrytą jedną warstwą brokatowego topa. Trochę żal.
A zresztą popatrzcie, z czym sobie miał poradzić:
(czerwień to Sally Hansen, napiszę o niej niedługo, top to oczywista oczywistość :P)
Kobaltowych spodni na razie wam nie pokażę, wczoraj malowniczo się wywaliłam na świeżej warstwie lodośniegu i utytłałam je. I chyba jeszcze muszę schudnąć, lol. Moje kompleksy chwilowo mną rządzą.