Arsenał grubasa: Eveline Cosmetics

/
6 Comments
Gdybym miała się zadeklarować, jakim typem grubasa jestem, zdecydowanie stwierdziłabym, że wyjątkowym. Firmy kosmetyczne nie mają ze mnie w tym zakresie pociechy - do obietnic producentów podchodzę z niemal grobowym entuzjazmem. Nie mam złudzeń, że wszelkiego typu wcieradła odwalą same roboty za mnie, bo gdyby tak było, to rynek produktów wyszczuplających nie pękałby w szwach. 
Największy wkład w bogatą ofertę ma chyba w Polsce Eveline - marka, która w mojej świadomości ledwo istnieje jako producent kosmetyków do twarzy czy kolorówki. Słyszysz "Eveline", bam, widzisz zatrzęsienie kolorowych tubek krzyczących o innowacjach, niezależnych testach i milionie składników. 

Dla utrzymania higieny psychicznej wychodzę z założenia, że przy mojej obecnej wadze skupianie się na walce z cellulitem nie ma większego sensu, natomiast zwracam uwagę na ujędrnianie skóry i zapobieganie nowym rozstępom. 
Powiem wręcz brutalnie szczerze - nosząc rozmiar 44/46 mam wyjebane na mój cellulit. I to nawet nie dlatego, że regularnie widuje go tylko jedna osoba (mój facet), sporadycznie lekarze, a raz do roku randomowi ludzie na plaży. Moja pomarańczowa skórka po prostu nie jest tak straszna, jak można by się tego spodziewać - i za to odpowiada głównie zdrowa dieta oraz ćwiczenia. Bez tego się nie da i taka jest smutna prawda. 

Jednocześnie nie chcę tu demonizować kosmetyków - są potrzebne, uzupełniają działanie ćwiczeń i razem dają wymierne rezultaty, czego jestem przykładem (słabym to słabym, ale jednak). 

To z czym miałam do czynienia z Eveline?

W sezonie letnim namiętnie smaruję się Serum Intensywnie Wyszczuplająco-Ujędrniającym - zamiłowanie do tego produktu bierze się głównie z mocnego efektu chłodzącego, który przynosił mi ukojenie przez cały lipiec. Gdyby nie upały, prawdopodobnie nie nie używałabym go codziennie i nie zauważyłabym, że skóra ud staje się coraz lepiej napięta i gładsza w dotyku (ale to inny rodzaj gładkości niż po balsamie nawilżającym).


Jestem potwornym zmarźluchem, więc gdy temperatura spada, sięgam po Termoaktywne Serum Wyszczuplające, które (jak łatwo się domyślić) ma efekt rozgrzewający. Jestem daleka od zgodzenia się z producentem, że jego preparacik "redukuje złogi tłuszczu", bo to niemożliwe przy tak powierzchownej aplikacji. Efekt rozgrzewający jest bardzo silny, dlatego nie polecam serum jako podstawy do masażu i produktu do body wrappingu. Oczywiście każdy organizm reaguje inaczej i możliwe, że poczuje się tylko lekkie mrowienie. Tak czy siak uważam, że w przypadku tego typu produktów na opakowaniu powinna znaleźć się adnotacja w kwestii smarowania pośladków - o podrażnienie okolic odbytu naprawdę nietrudno (i wspomnienie o niedawnej wizycie w indyjskiej knajpie nagle staje się łagodniejsze). 

U mnie serum przyniosło widoczną poprawię napięcia skóry - zresztą po takim wypaleniu nie ma innej opcji, żeby było inaczej ;)

Sera (taka jest liczna mnoga?) nie pomogły zupełnie w kwestii redukcji widoczności starych rozstępów - ale jakoś mnie to nie rusza. 

Jakie są wasze doświadczenia? Polecacie coś specjalnego z podobnej półki cenowej?



You may also like

6 komentarzy:

  1. Ostatnio mnie Agata, co smaruje uświadamiała w komciach, że sera. Też miałam ten problem.

    Z ewelajn używam teraz antycellulitowego mazidła w pomarańczowej tubie, bo ani chłodzący, ani rozgrzewający efekt mnie nie radował od momentu rozpoczęcia przygody z azs. Próbowałam, nie polecam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Używałam kiedyś, ale moim zdaniem lepsza jest żółta seria Garniera :) Oczywiście przy diecie i ćwiczeniach, ale widziałam jak moja skóra się pozytywnie zmienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja z tej serii najbardziej lubię serum do biustu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tej półki to na rozstępy polecam gorliwe modły ;) Ale już srtivectin polecam każdemu, komu te szramy spędzają sen z powiek. Z rozstępów wyglądających jak efekt biczowania (efekt problemów hormonalnych) zostały cieniutkie nitki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gorliwe modły oczywiście do Judy Tadeusza, patrona spraw beznadziejnych! <3

      Usuń
  5. Serum nie ma liczby mnogiej, zawsze jest to serum ;) Przynajmniej tak gdzieś niedawno przeczytałam.
    Uwielbiam kosmetyki Eveline z tej serii i używam bardzo namiętnie, choć teraz testuję serię Body Diet24 z Soraya. Ale na pewno powrócę do Eveline :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że gdzieś na świecie uśmiecha się panda. Ale bezczelny spam sprawia, że panda płacze. Nie smuć pandy i nie spamuj, proszę.

czytam

favikona pochodzi z nataliedee.com. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Labels

15 hair project 301 346 52 AA aknenormin alessandro algi alterra ambasada piękna anthelios antyperspirant arsenał grubasa artdeco aussie autokorekta avene avon babydream baikal herbals balea balm balm balsam do ciała balsam do ust bambino bandi bareMinerals batiste baza baza pod cienie baza pod lakier bb bb cr bb cream beauty blender beauty formulas beauty friends bebeauty beblesh balm beige nacre bell bella bamba benefit berlin berry love biały jeleń biedronka bielenda bio-essence Biochemia Urody bioderma biovax blizny blogerki blogger błędy błyszczyk boi boi-ing bourjois box box of beauty ból dupy brahmi amla braziliant brodacz brokat brow bar brwi BU bubel bubel alert buty carmex cashmere ce ce med cellulit cera mieszana cera wrażliwa cetaphil CHI chillout choisee chusteczki cienie cienie w kremie cień clinique clochee color naturals color tattoo color whisper cudeńko cycki czador ćwiczenia darmocha dax debilizm demakijaż denko depilacja dermaroller diy do it yourself dobre rzeczy douglas dove dream pure ducray dwufaza ebay edm eko kosmetyki elution essence essie estetyka etude house eveline everyday minerals eyeliner faceguard fail farbowanie farmona fekkai figs rouge filtr firmoo fitness flora floslek fluid fridge fridge by yde fructis fryzjer galaxy garnier gillette glamwear glossy box glyskincare głupie cipki głupota golden rose google google analytics gratis h&m hakuro healthy mix hebe high impact himalaya hiszpania hm holiday hot pink hydrolat idealia ikea innisfree ipl iran isa dora isadora isana jillian michaels kallos kate moss katowice kącik kulturalny kelual ds kissbox kolastyna kolorówka koloryt konkurs konturówka korekta korektor korektor pod oczy kot kraków kredka kredka do brwi kredka do oczu krem krem do rąk krem do twarzy krem matujący krem na dzień krem nawilżający krem odżywczy krem pod oczy krem z kwasami kreska kutas kwas askrobinowy kwasy la roche posay lakier lakier do paznokci lakier do ust lakier do włosów lakiery teksturowe lancome laser lasting finish lawendowa farma lekarze lierac linkedin lioele lip balm lip lock lip pen lirene lista magnetyczna loccitane lodówka loreal lovely lumene lush łuk brwiowy łupież magnes makijaż manicure manuka Mary Kay marzenie maseczka maska maska do włosów maskara masło do ciała mat matowienie max factor maybe maybelline mężczyźni micel mika mikrodermabrazja miss sporty mleczko mleczko do ciała mocak mollon morze muzeum mycie mydło mydło naturalne nadwaga nail tek nails narzekanie natura officinalis naturalne składniki naughty nautical nawilżenie neem new leaf niedoskonałości nivea nivelazione nouveau lashes nutri gold oczy oczyszczanie odchudzanie odżywianie odżywka odżywka do paznokci odżywka do włosów off festival okulary olej olej arganowy olej kokosowy olejek olejek do mycia ombre opalanie opalenizna opener organique oriflame original source orofluido paleta magnetyczna palmers paski na nos pat rub patrzałki paznokcie pączek peel-off peeling peeling do ciała peeling do twarzy perfecta pervoe reshenie pędzel pędzle pharmaceris photoderm physiogel phyto pianka do mycia piasek piaski pierre bourdieu pkp plastry na nos płyn do demakijażu płyn micelarny podkład podróż pogromcy mitów policzki pomadka pomarańczowy porażka pr praca prasowanie propolis proteiny próbki pryszcze prysznic prywata przebarwienia przechowywanie przegięcie przemoc symboliczna przygody przypominajka puder puder transparentny purederm QVS real techniques regeneracja reklamacja rene furterer retinoidy revlon rimmel rossetto rossmann rozdanie rozkmina rozstępy róż różowe ryan gosling rzęsy sally hansen samoocena samoopalacz satynowy mus do ust Schwarzkopf scrub seacret seche vite sensique sephora serum serum nawilżające sesa shaun t shea shred sińce siquens skandal skin 79 skinfood skóra skóra wrażliwa sleek słońce słowa kluczowe socjologia soraya spf starry eyed stopy stylizacja suchy szampon sun ozon sypki szaleństwo szampon szkoda gadać szminka sztuka współczesna święta tag taka sytuacja tapeta tara smith tatuaż the body shop the face shop tołpa toni&guy tonik top tortury tragedia transki trądzik triple the solution truskawka tusz do rzęs twarz ujędrnienie under twenty usta uv vichy warby parker wąs weganizm wella wibo wieloryb witamina c wizaż wizażystka włosy workout wory wódka wtf wyrównanie wyszczuplanie wyzwanie yasumi yoskine yves rocher zachwyt zakupy zapach zdjęcia zenni optical zerówki ziaja złuszczanie zmywacz zmywacz do paznokcie zużycie zwiedzanie źródła odwiedzin żel żel do brwi żel do golenia żel do twarzy żel pod prysznic żel-krem życzenia