pora wprowadzić trochę akcji :P

/
5 Comments
Dobra, naszedł czas opowiedzieć (miejcie nadzieję, że w miarę krótko, bo nie wiem, co zaraz tu spłodzę), co mnie tu przywiodło.

Zaczęło się rok temu, gdy rzucił mnie chłopak, a ja, jak to kobieta, najpierw stosownie utopiłam smutki w wódce, pudełku lodów i innych niezdrowych (aczkolwiek chwilowo pocieszających) smakołykach. Jak wytrzeźwiałam i przestałam się obżerać, wkroczyłam w fazę znaną z każdego bzdurnego pisemka kobiecego, czyli "zadbałam o siebie".
Zadbanie przejawiało się kompulsywnymi zakupami kosmetycznymi i odzieżowymi. O ile kosmetyki zużyłam, to zakupione czółenka na obcasie założyłam dosłownie RAZ - no ale miałam pisać o czymś innym, niż moim strachem wysokości, który pojawia się, gdy zakładam obcasy wyższe niż 3 cm ;)
Wpadłam wtedy w uzależnienie od Lusha i minerałów. I tak oto zaczęłam dbać o to, co sobie nakładam na ryjek ;)

Tutaj muszę zrobić retrospekcję i wspomnieć o moich odwiecznych problemach z trądzikiem. Gdy miałam 17 lat, moja ówczesna pani dermatolog zasugerowała, żeby mi przepisać retinoidy, coby się rozprawić z wrogiem. Jednak po przeczytaniu, jak to wpływa na organizm, stwierdziłam "no pasaran!" i dalej się bujałam z maściami (maśćmi? cholera, nie wiem, jak to odmienić), tonikami, pilingami, maseczkami i czarami, jakie serwowały mi kosmetyczki.
Tutaj drobna dygresja: mam wrażenie, że na dermatologię przyjmują tylko ludzi, z których wyglądem jest coś nie tak. Ta dermatolożka od pierwszych retino była tak rumiana, że wyobrażałam ją sobie, jak w przerwach między pacjentami maluje się sokiem z buraków.
Potem zmieniło nam się (w sensie rodzinie) ubezpieczenie, więc wylądowałam u pani dermatolog, która była  naciągnięta do granic możliwości, ale jeszcze ciekawsze było to, że jej skóra wyglądała jak zrobiona z wosku. Pani Tussaud, jak ją nazywałam, przez pół roku szprycowała mnie antybiotykami, ale było coraz gorzej.
Więc co zrobiłam? Tak, kolejny lekarz :D I tu trafiła mi się pani Dinozaurowa. Przysięgam, kobieta miała już dobrze po 70-tce. Spojrzała na mnie, cyknęła z niesmakiem i zdiagnozowała mój problem jako - uwaga - trądzik STARCZY. Było to pół roku temu, 3 miesiące po moich 22. urodzinach XDD
I tak oto po 5 latach jednak rozpoczęłam kurację retinoidami, a gdy zaczęłam widzieć efekty, to miałam ochotę cofnąć się w czasie i walnąć 17letnią mnie w nos i kazać wziąć te prochy.
Z usług pani Dinozaurowej zrezygnowałam z lenistwa - przyjmowała w przychodni na drugim końcu miasta - a że mieszkam w stolicy, to jak łatwo się domyślić - szlag mnie trafiał, że jadę półtorej godziny na 10minutową konsultację. I tak wylądowałam u pani z zezem.

(Żeby nie było - nie wyśmiewam się, bo kobieta ma zeza, tylko zauważam dziwną prawidłowość, że w wyglądzie moich lekarek zawsze jest coś osobliwego)

Pani Zezowa kontynuuje mi kurację, ale gdy usłyszała, jaką dawkę brałam, załamała się (ja zresztą też). Żeby efekty kuracji utrzymały się, trzeba odpowiednio "nasycić" ciało. Dotychczas miałam przepisaną dawkę, która przez rok dałaby efekty dla osoby ważącej... 40 kg. Ja ważę spooooro więcej, więc dobiłam się, gdy usłyszałam, że jestem może dopiero w 1/3 kuracji. Cóż, badanie krwi zrobione, wizyta umówiona, pewnie będzie zwiększenie i rozprawię z trądzikiem starczym (NO BŁAGAM) na zawsze XDDD.

Ale o co tyle krzyku z tymi retinoidami, zapytają ci, co nie wiedzą, o co kaman.
Nie będę tu wklejać opisu z wiki, bo każdy sobie może to znaleźć, więc krótko: są to pochodne witaminy A, które hamują wydzielanie sebum (czy jakoś tak). Porównam to krótko - działanie tego świństwa jest tak mocne, że antybiotyki przy tym wyglądają jak placebo. Lista skutków ubocznych zawiera ponad 100 pozycji. Obowiązkowa jest antykoncepcja w trakcie kuracji i kilka miesięcy po, bo te substancje wywołują wady rozwojowe płodu (yuk!). Nawet dla 14-letnich dziewczynek, bo dermatolog bierze na siebie winę, jak się takie dziecię spłodzi...

Ja na całe szczęście przechodzę to całkiem dobrze - pewnie przez dawkę dla karła :] Już po kilku dniach nastąpił wysyp totalny (zakończył się po miesiącu). Nie żebym nie była przyzwyczajona do moich pryszczy, ale było tak źle, że opuściłam kilka imprez, tak byłam załamana swoją facjatą XDD Po tygodniu zaczęło się suszenie ust - i to właściwie utrzymuje mi się do dzisiaj. Byłam uzbrojona w carmexy po zęby, leżały w każdym pokoju w domu, żeby zawsze były pod ręką. Jedno smarowanie wystarczało na godzinę. Jak zaniedbałam usta, to skóra pękała i schodziła, dramat po prostu. Z reszty twarzy skóra też mi schodziła, przez co mój (następny) chłopak nazywał mnie "jaszczureczką". Po dwóch miesiącach twarz przestała mi się łuszczyć, a także wyschły mi włosy.
Nie wiem, jak to inaczej opisać. Mam grube, mocne (wtedy też przetłuszczające się)włosy, które musiałam myć co drugi dzień, jak nie częściej, a nagle w wakacje zauważyłam, że spokojnie dają radę bez mycia 4 dni. Kiedyś zrobiłam eksperyment i w sumie włosy wytrzymały w dobrym stanie 6 (!) dni, ale stwierdziłam, że to już przesada ;) Teraz myję co trzeci dzień, bo mam słabość do olejków i różnych innych mazideł do włosów.

Tak, to jest ten moment, gdzie orientuję się, że nikt tego nie przeczyta, bo długi post i bez obrazków ;)

Następnym razem opiszę jeszcze mój lek, jego działanie i moje kosmetyczne rozterki związane z pielęgnacją mojego wrażliwego ryjka (bo przecież byłoby zbyt prosto, gdybym nagle jednego dnia obudziła się z cerą normalną bez pryszczy. o nie. z tłuściocha przeistoczyłam się we wrażliwca).

Pozdrawiam was serdecznie!


You may also like

5 komentarzy:

  1. nieprawda, bo ja przeczytałam :) nie miałam problemów trądzikowych ze skórą, ale mam problemy atopowe i łojotokowe. to wszystko jest takie frustrujące, ale co zrobić. trzeba walczyć, to nie koniec świata;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też przeczytałam :) zaciekawiłaś mnie tym nie myciem włosów przez nawet 6 dni - w sumie to chciałabym tak :D

    OdpowiedzUsuń
  3. czyta, czyta, bo sama mam beznadziejną cerę :/
    tzn właściwie to nos, mam na nim kratery do mózgu ;(;(;(
    zastanawiam się czy to i u mnie by pomogło
    muszę rozkminić temat...

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypomniały mi się moje przeboje z przeróżnymi dermatologami i ich teoriami, czasem totalnie z kosmosu.

    Pozdrawiam,
    like-gray.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że gdzieś na świecie uśmiecha się panda. Ale bezczelny spam sprawia, że panda płacze. Nie smuć pandy i nie spamuj, proszę.

czytam

favikona pochodzi z nataliedee.com. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Labels

15 hair project 301 346 52 AA aknenormin alessandro algi alterra ambasada piękna anthelios antyperspirant arsenał grubasa artdeco aussie autokorekta avene avon babydream baikal herbals balea balm balm balsam do ciała balsam do ust bambino bandi bareMinerals batiste baza baza pod cienie baza pod lakier bb bb cr bb cream beauty blender beauty formulas beauty friends bebeauty beblesh balm beige nacre bell bella bamba benefit berlin berry love biały jeleń biedronka bielenda bio-essence Biochemia Urody bioderma biovax blizny blogerki blogger błędy błyszczyk boi boi-ing bourjois box box of beauty ból dupy brahmi amla braziliant brodacz brokat brow bar brwi BU bubel bubel alert buty carmex cashmere ce ce med cellulit cera mieszana cera wrażliwa cetaphil CHI chillout choisee chusteczki cienie cienie w kremie cień clinique clochee color naturals color tattoo color whisper cudeńko cycki czador ćwiczenia darmocha dax debilizm demakijaż denko depilacja dermaroller diy do it yourself dobre rzeczy douglas dove dream pure ducray dwufaza ebay edm eko kosmetyki elution essence essie estetyka etude house eveline everyday minerals eyeliner faceguard fail farbowanie farmona fekkai figs rouge filtr firmoo fitness flora floslek fluid fridge fridge by yde fructis fryzjer galaxy garnier gillette glamwear glossy box glyskincare głupie cipki głupota golden rose google google analytics gratis h&m hakuro healthy mix hebe high impact himalaya hiszpania hm holiday hot pink hydrolat idealia ikea innisfree ipl iran isa dora isadora isana jillian michaels kallos kate moss katowice kącik kulturalny kelual ds kissbox kolastyna kolorówka koloryt konkurs konturówka korekta korektor korektor pod oczy kot kraków kredka kredka do brwi kredka do oczu krem krem do rąk krem do twarzy krem matujący krem na dzień krem nawilżający krem odżywczy krem pod oczy krem z kwasami kreska kutas kwas askrobinowy kwasy la roche posay lakier lakier do paznokci lakier do ust lakier do włosów lakiery teksturowe lancome laser lasting finish lawendowa farma lekarze lierac linkedin lioele lip balm lip lock lip pen lirene lista magnetyczna loccitane lodówka loreal lovely lumene lush łuk brwiowy łupież magnes makijaż manicure manuka Mary Kay marzenie maseczka maska maska do włosów maskara masło do ciała mat matowienie max factor maybe maybelline mężczyźni micel mika mikrodermabrazja miss sporty mleczko mleczko do ciała mocak mollon morze muzeum mycie mydło mydło naturalne nadwaga nail tek nails narzekanie natura officinalis naturalne składniki naughty nautical nawilżenie neem new leaf niedoskonałości nivea nivelazione nouveau lashes nutri gold oczy oczyszczanie odchudzanie odżywianie odżywka odżywka do paznokci odżywka do włosów off festival okulary olej olej arganowy olej kokosowy olejek olejek do mycia ombre opalanie opalenizna opener organique oriflame original source orofluido paleta magnetyczna palmers paski na nos pat rub patrzałki paznokcie pączek peel-off peeling peeling do ciała peeling do twarzy perfecta pervoe reshenie pędzel pędzle pharmaceris photoderm physiogel phyto pianka do mycia piasek piaski pierre bourdieu pkp plastry na nos płyn do demakijażu płyn micelarny podkład podróż pogromcy mitów policzki pomadka pomarańczowy porażka pr praca prasowanie propolis proteiny próbki pryszcze prysznic prywata przebarwienia przechowywanie przegięcie przemoc symboliczna przygody przypominajka puder puder transparentny purederm QVS real techniques regeneracja reklamacja rene furterer retinoidy revlon rimmel rossetto rossmann rozdanie rozkmina rozstępy róż różowe ryan gosling rzęsy sally hansen samoocena samoopalacz satynowy mus do ust Schwarzkopf scrub seacret seche vite sensique sephora serum serum nawilżające sesa shaun t shea shred sińce siquens skandal skin 79 skinfood skóra skóra wrażliwa sleek słońce słowa kluczowe socjologia soraya spf starry eyed stopy stylizacja suchy szampon sun ozon sypki szaleństwo szampon szkoda gadać szminka sztuka współczesna święta tag taka sytuacja tapeta tara smith tatuaż the body shop the face shop tołpa toni&guy tonik top tortury tragedia transki trądzik triple the solution truskawka tusz do rzęs twarz ujędrnienie under twenty usta uv vichy warby parker wąs weganizm wella wibo wieloryb witamina c wizaż wizażystka włosy workout wory wódka wtf wyrównanie wyszczuplanie wyzwanie yasumi yoskine yves rocher zachwyt zakupy zapach zdjęcia zenni optical zerówki ziaja złuszczanie zmywacz zmywacz do paznokcie zużycie zwiedzanie źródła odwiedzin żel żel do brwi żel do golenia żel do twarzy żel pod prysznic żel-krem życzenia