/.../
/
11 Comments
Czasem się boję, że mój życiowy przydział funu wykorzystałam w przedszkolu strzelając buraczkami z widelca. Jest sobota wieczór, w Łodzi Fashion Week, a ja siedzę w hotelu i zamulam. Z kumpelą urwałyśmy się ze środkowych zajęć, zażyłyśmy słońca i piwa, potem lekko podchmielona poszłam na zakupy. I wiecie co? Dawno mi się tak przyjemnie nie grzebało w ciuchach XD A żeby było śmieszniej, trafiłam po roku poszukiwań na idealną torebkę (idealna też była cena). Nie jestem wielką torebkową kolekcjonerką, ale jak już się zdecyduję, to mój wybór jest ostateczny i nieodwołalny.
Taka jakaś wypluta jestem. Niedobrze, mój promotor będzie jutro niepocieszony. Co robić?
Taka jakaś wypluta jestem. Niedobrze, mój promotor będzie jutro niepocieszony. Co robić?
Kupić mu Michałki (Białe na przykład) na pewno jeszcze nie próbował i się wzruszy. ; )
OdpowiedzUsuńco robić, jak żyć? :))
OdpowiedzUsuńGratuluję torebki, pokażesz? Bo ja właśnie jestem na etapie poszukiwań ideału :)
jak dorwę się do lepszego aparatu, czyli jutro, to na pewno pokażę :)
Usuńwedle mnie i moich szacunków (czasami omylnych) należy iść w dalszym ciągu w alko :>
OdpowiedzUsuńPopieram, zostałaś niniejszym przegłosowana. Trzeba pić!
Usuńwłaśnie odpaliłam kolejne piwo, piję wasze zdrowie!
Usuńzdrowie!
UsuńDuży dekolt dziergać.
OdpowiedzUsuńten element manipulancki wykorzystałam już dziś w kanjpie na kelnerze, nie mam dekoltu na jutro, buu.
UsuńSkoro alkohol tak dobrze działa, to do pisania kolejnych rozdziałów trzeba też zasiąść po %;P A na serio, to robi mi się słabo na myśl o mojej promotorce;p Na pewno mnie dorwie w nadchodzącym tygodniu, bo w pon. mam z nią zajęcia, we wtorek terenówkę, w środę znowu zajęcia...
OdpowiedzUsuńczasami przy alko przychodzi i wena...
OdpowiedzUsuń