Choisee: mydło z masłem shea (wersja z cynamonem i pomarańczą)
/
5 Comments
O marce Choisee pisałam jakiś czas temu i pokazywałam wam uroczo zapakowane mydełka. Dziś przyszedł czas na rozprawienie się z jednym z nich. Choisee ma w swojej ofercie mydła glicerynowe jak i takie z masłem shea. Pierwsze, jakie zużyłam, to wersja z cynamonem, "pitchouli" (nie znam się, ale pamiętam, że już funkcjonuje spolszczenie w formie paczuli) i pomarańczą.
Tak mydło prezentuje się na stronie...
Teraz wzięłam się za wersję ogórkową z zieloną herbatą. Jestem niestety rozczarowana - owszem, pachnie ogórkiem i zieloną herbatą, ale w zły sposób. Nuty ogórkowe przypominają mi rozmiękczoną, wczorajszą mizerię (nie cierpię mizerii, fujka). A te herbaciane przywodzą na myśl stare fusy, które zalano wrzątkiem (pierwsza zasada parzenia zielonej herbaty - nie używamy wrzątku, woda powinna mieć 80-90 stopni, inaczej wychodzi nam gorzki wywar pozbawiony tych wszystkich dobroci, fujka numer dwa).
Tak mydło prezentuje się na stronie...
Bez żadnych farfocli w środku, jak widać. Elegancko. Moja kostka była nieco bardziej brązowa.
A oto i opis ze strony Choisee:
Coś dla koneserów. Jest to męskie mydło wyróżniające się niepospolitym zapachem działającym na zmysły. Olejek paczuli uznawany jest za silny afrodyzjak. Jednak oprócz działania na zmysły, uspokaja, odpręża, ma również znakomite działanie na skórę. Skóra podrażniona, alergiczna może liczyć na dotyk który da jej ukojenie i regeneracje, a olejek z cynamonem działa antybakteryjnie. Zmysły dopieszczone, a skóra wypielęgnowana. W 100% naturalne, ręcznie robione.Ta, męskie mydło... Nie wiem, nie wyczułam wybitnie "męskich" nut zapachowych, mnie ten aromacik odpowiadał w 100%. Co do działania - dobrze się pieniło (tak wręcz aksamitnie), nie wysuszało. Wydajność o wiele lepsza niż produktów z Lawendowej Farmy - powiedzmy, że o tydzień dłużej ;)
Teraz wzięłam się za wersję ogórkową z zieloną herbatą. Jestem niestety rozczarowana - owszem, pachnie ogórkiem i zieloną herbatą, ale w zły sposób. Nuty ogórkowe przypominają mi rozmiękczoną, wczorajszą mizerię (nie cierpię mizerii, fujka). A te herbaciane przywodzą na myśl stare fusy, które zalano wrzątkiem (pierwsza zasada parzenia zielonej herbaty - nie używamy wrzątku, woda powinna mieć 80-90 stopni, inaczej wychodzi nam gorzki wywar pozbawiony tych wszystkich dobroci, fujka numer dwa).
fujka??:)
OdpowiedzUsuńNo cóż, zapach zapachowi nierówny ;).
OdpowiedzUsuńwolę sobie nie wyobrażać zapachu tego drugiego mydła :P
OdpowiedzUsuńO nie, nie cierpię tego typu nut ogórkowych, wiem, o czym mówisz :/
OdpowiedzUsuńKomentarz: podobnie jak Simply ;)
Och, och, ogórek powraca jak bumerang :>
Usuń