powrót w glorii i chwale
/
23 Comments
Wracałam do Polski na własne życzenie bardzo, bardzo długo. Spałyśmy na lotnisku - w sensie ja spałam 3 godziny wykrzywiona na fotelu (lata praktyki na studiach umożliwiły mi zasypianie bez względu na pozycję), M. budziła się przy każdym anonsie, żeby pilnować swojego bagażu. Potem zgubiłam się w sklepie bezcłowym (serio, był oooogromny).
A gdy myślałam już, że jestem taka szczęśliwa, że wracam do Polszy, to zgadnijcie, kto usiadł koło mnie?
Matka z małym dzieckiem.
Małym, rocznym, tłuściutkim dzieckiem.
Które siłą rzeczy o 6 rano w samolocie nie miało funu i darło ryja. I kopało mnie swoimi malutkimi adidaskami.
Nie jestem dziecięcym hejterem ani nic w ten deseń, ale naprawdę myślę, że ta rodzina powinna była sobie wykupić miejsca z przodu, żeby mieć więcej przestrzeni na wiercącego się dzieciaka. Wiecie, jak to kopie?!
Ja tu wracam do kraju rodzinnego, truptam na bloggera i co moje oczy widzą? Liczba obserwatorów zrobiła "puff" i przekroczyła setkę. Po krótkim śledztwie odkryłam, że winowajczynią tego stanu rzeczy jest Zoila, która umieściła mnie w swoim postowe love. Jezusku i Maryjko, jak miło jest przeczytać o sobie takie rzeczy! A komentarze do wielorybiej epopei też były bardzo inspirujące :) Jak trzyma się za mnie tyle kciuków, to na pewno dobiję do celu ;)
A teraz łyżka dziegciu.
Nie jestem na bieżąco z blogami, więc pewnie mój wpis będzie mocno "poniewczasie", ale rodzice odebrali za mnie marcowego kissboxa.
Otwieram pudełko...
A tam taaaaaaki żal.
Czy ktoś już odkrył koneksje między kissboxem a isadorą? Bo te dwa błyszczyki to naprawdę mało śmieszny żart. Róż przyszedł pokruszony niczym wiarygodność kredytowa Grecji.
Ech. I na tym koniec moich kissboxowych żali, mam za dużo pozytywnej, hiszpańskiej energii, żeby się teraz przejmować. Później pokażę wam zdjęcia z wyprawy :)
A gdy myślałam już, że jestem taka szczęśliwa, że wracam do Polszy, to zgadnijcie, kto usiadł koło mnie?
Matka z małym dzieckiem.
Małym, rocznym, tłuściutkim dzieckiem.
Które siłą rzeczy o 6 rano w samolocie nie miało funu i darło ryja. I kopało mnie swoimi malutkimi adidaskami.
Nie jestem dziecięcym hejterem ani nic w ten deseń, ale naprawdę myślę, że ta rodzina powinna była sobie wykupić miejsca z przodu, żeby mieć więcej przestrzeni na wiercącego się dzieciaka. Wiecie, jak to kopie?!
Ja tu wracam do kraju rodzinnego, truptam na bloggera i co moje oczy widzą? Liczba obserwatorów zrobiła "puff" i przekroczyła setkę. Po krótkim śledztwie odkryłam, że winowajczynią tego stanu rzeczy jest Zoila, która umieściła mnie w swoim postowe love. Jezusku i Maryjko, jak miło jest przeczytać o sobie takie rzeczy! A komentarze do wielorybiej epopei też były bardzo inspirujące :) Jak trzyma się za mnie tyle kciuków, to na pewno dobiję do celu ;)
A teraz łyżka dziegciu.
Nie jestem na bieżąco z blogami, więc pewnie mój wpis będzie mocno "poniewczasie", ale rodzice odebrali za mnie marcowego kissboxa.
Otwieram pudełko...
A tam taaaaaaki żal.
Czy ktoś już odkrył koneksje między kissboxem a isadorą? Bo te dwa błyszczyki to naprawdę mało śmieszny żart. Róż przyszedł pokruszony niczym wiarygodność kredytowa Grecji.
Ech. I na tym koniec moich kissboxowych żali, mam za dużo pozytywnej, hiszpańskiej energii, żeby się teraz przejmować. Później pokażę wam zdjęcia z wyprawy :)
Współczuję "przygody" z dzieckiem :-P Ja bym chyba szału dostała
OdpowiedzUsuńLubię być winowajczynią w pozytywnym sensie tego określenia. O ile takie w ogóle funkcjonuje :D
OdpowiedzUsuńA miejsce ci się trafiło naprawdę "szczęśliwe"...
ja czekam na zdjęcia wyprawy :D
OdpowiedzUsuńTez zawsze ściągam dzieci jak magnez ...siadają z tyłu i z przodu .Kopią w fotel i skaczą nad głową podczas gdy rodzice czytaja gazetki ... robia miny i smyraja po włosach z nudó ,dla zabawy ... ech ... Pół bidy jak to nasze rodzime "trutnie" ,ale jak jakie obce ?... ;)
Też nie jestem anty dzieckowa .Sama mam swoje odchowane , więc wiem czym się to je ...no ,ale są jakieś granice .
O mamusiu ..jak dobrze , ze sie tylko na rejetsracji do Kiss B skończyło ;)
Sentymentalnie to zabrzmi, ale brakowało mi Twoich wpisów :] Czekam na zdjęcia, żeby mieć do czego wzdychać.
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o firmę Isa Dora, to mnie miło zaskoczyła:D Wracam sobie w niedzielę do mieszkania, a na moim biurku leży koperta z ładną naklejeczką, że wszystko opłacone itd., a w środku tusz do rzęs (wart 60zł).. ach.. no ja nic nie zamawiałam! nawet bloga o kosmetykach nie prowadzę.. ;)
OdpowiedzUsuńMam uczulenie na dzieci w samolotach a raczej na ich rodzicow, ktorzy nie mysla i zapominaja, ze to maly czlowiek, ktory ma okreslone wymagania.
OdpowiedzUsuńW ostatnim czasie naogladalam sie takich obrazkow az za wiele i...doskonale Cie rozumiem.
hex, to co maja zrobic rodzice? dla dziecka nie ma oddzielnego miejsca chyba, ze kupisz drugi bilet placac jak za dorosla osobe - co w przypadku norlanych linii lotniczych ejst srednio fajne. Mam niebawem leciec rajanerem i zastanawiam sie wlasnie na ta opcja zeby malej kupic swoje miejsce.
Usuńchyba tak będzie wygodniej - i to przede wszystkim Tobie i Jagodzie :)
UsuńAgato, mozna wiele zrobic- przede wszystkim poswiecic uwage dziecku a to jest nagminnie lekcewazone i najczesciej konczy sie klapsem lub brakiem zainteresowania w ogole. To, o czym piszesz to juz odrebna kwestia i nie widze problemu aby wykupic dziecku miejsce. Koszty? takie zawsze beda ale to juz jest zwiazane z posiadaniem dziecka;)
Usuńno racja, sa rozne mamy - widzialam ostatnio obrazek w zoo, gdy maly chlopiec chcial jeszcze obejrzec jakies tam zwierze a matka zbila go...w glowe, az czapka mu spadla. On plakal i prosil, a ona poszla sobie. I to sa chwile w ktorych mi noz w kieszeni sie otwiera.
UsuńWlasnie o takich obrazkach mowie....Wychodze z zalozenia, ze niektorzy nie powinni miec dzieci, bo wszystko zrozumiem i bezstresowe wychowanie nie jest najlepsze ale wyposrodkowac nalezy pewne rzeczy.
UsuńA więc HISZPANIA! xD Dziecka szczerze współczuję. Ja dzieci nie znoszę xD i prawdopodobnie nie miałabym tyle cierpliwosci co Ty i matce by sie dostało. xD
OdpowiedzUsuń"I kopało mnie swoimi malutkimi adidaskami." właśnie wyobraziłam sobie taką scenkę, hahaha :D
OdpowiedzUsuńzazdroszczę za to hiszpańskiej energii... :)
oho, ja tez jestem mama i latam z takim tlusciutkim bobasem - na szczescie zwykle stewardessy z lotu robia wszystko, zebym miala sama miejsce - a i zdarzaja sie osoby, ktore sie przesiadaja jak widza, ze jestem z dzieckiem. W pelni to rozumiem bo moze byc naprawde nieciekawie czasami:D
OdpowiedzUsuńgdybym mogła, to bym uciekła ;)
UsuńSpostrzeżenie: cudze dzieci podczas powrotu z wakacji irytują mniej niż w drodze na wakacje. A może tylko ja tak mam:)
OdpowiedzUsuńnie wytrzymalabym z tym dzieciakiem, matka chociaz poczula sie zeby przeprosic za niedogodnosci??
OdpowiedzUsuńja wlasnie z postowego love do ciebie trafilam! :) :)
Witojcie z powrotem ;)) BOŻE, dla mnie nie ma nic gorszego niż dzieci w samolocie... przepraszam z góry wszystkie matki za swoje piorunujące spojrzenia i blugi wypowiedziane pod nosem ;)
OdpowiedzUsuńhahaha bede informowala na blogu gdzie kaurat udaje sie samolotem :D
UsuńNie no Aga, ja nie jestem taka jakaś cięta na wszystkie dzieciaki, wiele z nich zachowuje się dobrze ;) ich rodzice zresztą też. Ale wystarczy 1-2 takie rozbestwione dzieciaki, żebym miała zepsuty humor na następne godziny :). Wiesz, matką nie jestem póki co, to mam inny punkt widzenia :)
Usuń(chociaż wiem, że i dla samych rodziców latanie z dziećmi nie jest łatwe i przyjemne).
Aliss, wiem wiem! ja to napisalam zartem tylko:)
UsuńJa latam sama z mala i jest to mega katorga - uwierzcie mi loty z przesiadka i dzieckiem, ktoro powinno spac chociaz godzine dziennie,a nie spi to masakra!:)
Dzień dobry wieczór.
OdpowiedzUsuńAleż się szykuje zdjęciowe rozpasanie :) Dawaj, dawaj, to sobie trochę powzdycham.
Dobrze, że dotarłaś cała i zdrowa!
Heh, skad ja to znam, dzieci w samolocie i nikt ich nie moze uspokoic (ok, dodam iz fanka dzieci nie jestem) ale nie mowie tutaj o niemowlatach, ale o rozwrzeszczanych malych potworach:)
OdpowiedzUsuń