Baikal Herbals dla skóry suchej i wrażliwej
/
7 Comments
Trudno mi określić dokładnie w czasie, kiedy pojawiła się u nas moda na rosyjskie kosmetyki - zwłaszcza te z zakonu ekosreko. Grunt, że akurat ten trend jest godny szerzenia, naśladowania itd. O kosmetykach Baikal Herbals naczytałam się sporo i jak łatwo się domyślić - w końcu poczyniłam zakup. Przyznam się od razu, poleciałam na te wszystkie teksty o bezpiecznych konserwantach spożywczych, braku SLS, parabenów i PEGów. O ekstraktach z ziół bajkalskich w ogóle nie wspominam - która z was by się oparła? ;D
Działo się to pół roku temu, dokładnie w lipcu, kiedy to moja skóra jeszcze dochodziła do siebie po retinoidach, więc zdecydowałam się na całą serię dla skóry suchej i wrażliwej. Dziś już musiałabym lecieć w serię dla tłuściochów i mieszańców ;) Chcę wam dziś opisać dokładnie wrażenia po piance do mycia twarzy (która akurat jest uniwersalna dla każdego typu cery) oraz toniku nawilżającym.
Swoje kosmetyki kupiłam w sklepie bioarp.pl - załapałam się wtedy na wakacyjną promocję -10%. Ze strony sklepu pozwalam sobie skopiować opisy i zdjęcia producenta.
bioarp.pl |
Pianka do mycia twarzy o wysokiej zawartości biologicznie aktywnych ekstraktów z ziół bajkalskich. Delikatnie oczyszcza skórę nadając jej promienny i świeży wygląd. Wygładza skórę, łagodzi stany zapalne, i zaczerwienienia, normalizuje „oddychanie” skóry. Dzięki roślinnym składnikom aktywnym zapobiega odwodnieniu, poprawi funkcję ochronną skóry, da uczucie czystości i komfortu.
Cóż tu dużo mówić, nie mam fetyszu pierdyliarda składników aktywnych w produkcie do mycia twarzy, ale skoro już są, to przecież nie będę narzekać ;) Na drugim miejscu w składzie mamy lukrecję uralską, która w dużym skrócie ma nam uspokoić wszelkie podrażnienia - dla mnie było to wówczas szczególnie ważne, bo moja twarz reagowała zaczerwieniem na absolutnie każdy środek do mycia (wiadomo, woda też robi swoje, ale żeby aż tak?). Po piance podrażnienia były zdecydowanie mniejsze i szybciej ustępowały (nie pamiętam, żeby szczypała po dostaniu się do oka, ale to też w wielu wypadkach indywidualna reakcja)
Flaszka rzeczonej pianki zawiera 150 ml produktu i wystarcza na na... na długo. Stała w mojej łazience pół roku jako główny czyścik - wiadomo, czasem zdarzało się umyć twarz czymś innym. Pewnie wystarczałoby na dłużej, gdybym stosowała tylko jedną porcję (jedno pompnięcie) - ale ja jestem człowiekiem przesadnym i lubiłam sobie wrzucić na dłoń dwie. Warto dodać, że pianka nie czyści do "piszczenia" skóry jak np. lushowe Fresh Farmacy lub typowe produkty przeznaczone do cery tłustej (w końcu jest przeznaczona dla każdego rodzaju), co na początku może wywołać wrażenie niedostatecznego oczyszczenia. Bardzo zresztą mylne - pianka wyśmienicie radzi sobie ze zmyciem makijażu (podkład, puder, róż, oczu nie uwzględniam).
Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić w wypadku pianki to dość opornie pracujący mechanizm pompki - wciśnięcie jej jednym palcem było dość ciężkie. Moje wspomnienia z innych pianek, z jakich korzystałam kilka lat temu, były zdecydowanie "lżejsze" pod tym względem ;)
Podsumowując - bardzo dobra rzecz w przyjaznej cenie 25 zł.
Tonik nawilżający do twarzy o wysokiej zawartości biologicznie aktywnych ekstraktów z ziół bajkalskich, delikatnie oczyszcza skórę twarzy, zmiękcza ją. Daje uczucie komfortu i nawilżenie na cały dzień. Dzięki roślinnym składnikom aktywnym tonik przywróci naturalne Ph skóry, poprawi jej koloryt i przyniesie ukojenie. Nie zawiera parabenów i PEG.
Muszę się przyznać - przez blisko 2 lata nie stosowałam toników. Zrezygnowałam z nich rok przed retinoidami - tylko zaogniały dramatyczną sytuację na moim ryju opanowanym przez trądzik (ile emocji, prawie jakbym relacjonowała na żywo wydarzenia z Bliskiego Wschodu). Dziś już oczywiście wiem, że źle dobierałam kosmetyki do ówczesnych potrzeb, ale pfff, tego nie zmienię.
Flaszka nawilżającego toniku do skóry suchej i wrażliwej liczy sobie 170 ml, jest przezroczysta i ma "wyciskany" dziubek (radość dla wszystkich, którzy łamią paznokcie na klapkach i dziwnych zatrzaskach). Tonik, jak to tonik, ma wodną konsystencję i ledwo wyczuwalny, acz przyjemny aromat, którego wam niestety nie przybliżę, bo jestem totalna dupa w kwestii określania zapachów. Podobnie jak w przypadku pianki, tonik ma łagodzić podrażnienia i dodatkowo nawilżać. Wywiązuje się z tego na tyle dobrze, że czasem zdarzało mi się wieczorami kminić w łazience "Olga, czy ty już użyłaś kremu na ryj czy nie?". Oczywiście sam tonik kremów i reszty smarowideł nie zastąpi, wiadomo, ale redukuje uczucie ściągnięcia bardzo skutecznie. Jak widać, produkt jest jest super wydajny - wykończyłam go w tym samym czasie co piankę.
Muszę tutaj zaznaczyć, że na przestrzeni kilku miesięcy potrzeby mojej skóry zmieniły się - dalej potrzebuje nawilżenia, ale już błyszczy się w strefie T. Tonik rzecz jasna nie pomógł mi zmatowić cery, skoro jest przeznaczony do innych rzeczy (to takie oczywiste, ale wolę zaznaczyć na wszelki wypadek).
Cena też jak najbardziej przyjazna, bo tylko 20 zł. Teraz pewnie skusiłabym się na tonik matujący :)
Mam jeszcze dwa kremy z tej serii - nawilżający na dzień i odżywczy na noc. Chciałabym o nich wypowiedzieć się równie entuzjastycznie co o piance i toniku, ale nie za bardzo mam ku temu powody. Moc działania kremów oraz moje oczekiwania zupełnie się rozjeżdżają - krem nawilżający jest dziwnie lekki, ale z drugiej strony łatwo z nim przesadzić i błyszczenie się gwarantowane. Odżywczy z kolei jest za ciężki. A mówimy tu o kremach dla skóry suchej, które stosowałam, gdy faktycznie potrzebowałam silnej dawki nawilżenia. Może ktoś mądrzejszy ode mnie wytłumaczy ten fenomen :x
+++
Pierwsze dwa tygodnie kursu wizażu za mną. Zdecydowanie muszę poćwiczyć sprawność ręki - na zajęciach z rysunku moje jałko wyszedł zdecydowanie najbardziej pokracznie :x
kurczę, wszyscy piszą o tych rosyjskich kosmetykach,a ja nie miałam jeszcze ani jednej rzeczy : D muszę się im bliżej przyjrzeć ;)
OdpowiedzUsuńRysunek odręczny to mój koszmar studiów, brrr.
OdpowiedzUsuńMam krem na dzień baikal herbals i całkiem sobie go chwalę :)
Pianka jest na mojej liście must have :D
OdpowiedzUsuńMuszę zapisać sobie tę piankę w pamięci :)
OdpowiedzUsuńNie mam żadnego doświadczenia z rosyjskimi kosmetykami, głównie czytam i.... nic z tego nie wynika. Chyba odporna jestem :D
OdpowiedzUsuńStosuję obecnie tą piankę i też jestem zadowolona. Bardzo lubię jej zapach :) Ja zużywam ją chyba trochę szybciej, po 2 miesiącach dobiega już końca, ale to chyba dlatego, że jej nie oszczędzałam i dawałam sobie 2-3 pompki dwa razy dziennie. Jak dla mnie jednak 2 miesiące to standardowa wydajność, więc nie narzekam :)
OdpowiedzUsuńW przyszłości chętnie sięgnę po ten tonik, brzmi zachęcająco :)
A tak poza tym to jestem zachwycona rosyjskimi produktami do włosów, chyba już z nich nie zrezygnuję :)
aaaaaaaaaaaa ten bloger jest jakiś popieprzony nagle mi odsubskrybował wszystkich ludzi i teraz ilekroć klikam obserwuj u Ciebie to po jakimś czasie mi to znika. co za faaaaaaaaaaaaaail kurwaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńno okay. niech teraz zadziała.