Zużycia majowe
/
5 Comments
10 dni nowego miesiąca, a ja jeszcze rozliczam się z poprzednim. Ba, rozliczam się ze wszystkim.
polki.pl - a walnę wam zdjęcie całej kolekcji. "moje" mleczko to drugie od prawej z aloesem. |
Garnier, Nawilżająca Pielęgnacja 7 Dni, Nawilżające mleczko do ciała z ekstraktem z aloesu - ogromną butlę dostałam od N., która nie przepada za mleczkami. Jak zwykle przy tego typu produktach nie wierzę w obiecanki-cacanki typu "nawilżenie utrzymujące się przez 7 dni", bo doskonale wiem, że to niewykonalne. Moja szanowna skóra na ciele nie należy do wymagających, utrzymanie jej w przyzwoitym stanie nie jest szczególnie wielkim wyzwaniem. Przy regularnym stosowaniu raz dziennie skóra była optymalnie nawilżona, wręcz wygładzona. Podobał mi się też lekki, orzeźwiający aromat, który nie utrzymywał się zbyt długo na ciele (może jestem dziwakiem, tak jak lubię ładny zapach w trakcie aplikacji, to niekoniecznie mam ochotę, żeby się potem na mnie utrzymywał, zwłaszcza w ciągu dnia). Konsystencja mleczka według mnie jest idealna na lato - łatwo je rozsmarować i szybko się wchłania. Po wykończeniu produktu rozcięłam opakowanie, żeby sprawdzić, ile zostało go w środku - raptem na dwa użycia (przypominam, to duża butla 400 ml, więc wynik całkiem niezły). Jako kompulsywny zakupoholik mam już kolejne balsamy w kolejce, ale jeśli garnierek będzie w promocji, to chętnie capnę którąś z pozostałych wersji (najszybciej tą z masłem kakaowym).
Peeling roślinny do ciała z pudrem z pestek moreli. Prawdopodobnie największą zaletą peelingu Yves Rocher jest fakt, że rzeczony puder nie rozpuszcza się, przez co można się wymasować nieco dłużej. I niewiele więcej dobrego mogę powiedzieć - miękka tubka zawiera 150 ml dość rzadkiego produktu, który przy stosowaniu na całe ciało wystarczy na 7, może 8 użyć. Skóra jest nieco gładsza, na szczęście nie zostaje na niej żaden nieprzyjemny filtr. Wracam pokornie do cukrowych peelingów.
u Olgi jak zawsze pełna profeska, jeśli trzeba samej zrobić zdjęcie, nie |
AA Wrażliwa Natura, Płyn micelarny do demakijażu oczu i twarzy - po niezbyt udanych doświadczeniach z innymi micelem AA byłam pewna obaw, czy ten gagatek też będzie takim niewypałem. Spieszę donieść, że tragedii nie ma :) Odnoszę to oczywiście do zmywania makijażu oczu i pierwszej warstwy tapety z twarzy (resztę zawsze doczyszczam żelem/pianką/whatever). Naprawdę zaskoczyła mnie skuteczność rozpuszczania nawet mocnego makijażu oczu (ciemne cienie, kredka, dwie warstwy maskary). Zaznaczam, że rozpuszczania, bo typowe zmywanie/przecieranie zakończy się pandą. Po dostaniu się do oczu nie szczypie - przynajmniej w moim przypadku (oceny na kwc i innych blogach są zgoła inne). Podobał mi się też fakt, że ten micel nie oblepia skóry i nie powoduje u mnie podrażnień. Proszę, prawie że pozytywna recenzja mi wyszła ;)
rossnet.pl |
Ce Ce Med, Silk Conditioner - kolejny odrzut z łazienki mamy, nie wiem czy mogę rzetelnie ją ocenić, bo zużyłam ostatnią 1/4 opakowania. Nie żebym się znała, ale odżywka ma krótki skład, który mnie nie przeraża - cetearyl alcohol i propylene glycol robią to, czego się po nich człowiek spodziewa w kosmetyku (czyli nawilżają i nie podrażniają), a dwa parabeny na końcu... No cóż, całe to medialno-blogowe sranie żarem mnie nie rusza, skoro Komitet Naukowy ds. Produktów Konsumenckich przy Komisji Europejskiej potwierdził, że parabeny dają radę i określił maksymalną dawkę stosowania ich w kosmetykach, a w USA nawet zostały dopuszczone do konserwowania żywności. Moje włosy po tej odżywce były miękkie i lśniące. Możliwe, że kupiłabym kolejną butlę, gdybym przypadkiem nie odnalazła odżywki swojego życia, ale o tym kolejnym razem ;)
Batiste, Suchy szampon - mini-wersja Cherry 50 ml z glossyboxa. Kilka miesięcy wcześniej GB postanowiło mnie uszczęśliwić suchym szamponem Rene Furterer, który zostawiał na włosach nalot i ogólnie nie był porywający. Niby kumałam samą ideę produktu, ale nie miałam dla niego zastosowania - do czasu aż postanowiłam zapuścić grzywkę. Kto zapuszczał, ten wie, że gdy reszta włosów jeszcze wygląda dobrze, to grzywka już wygląda na nieszczęśliwą. Dodajmy do tego pogodę (bywało ostatnio ciepło albo potwornie duszno) i moje regularne treningi. Tragedia gotowa, ale Batiste jej zaradziło. Podoba mi się też efekt zwiększenia objętości ^^"
Zaopatrzyłam się już w dużą wersję Tropical i mam nadzieję, że będzie tak samo dobra jak Cherry. Plany obejmują używanie tylko na grzywkę, więc stosunek ceny do wydajności oceniam na cieszący serce i portfel sknery.
alibaba.com |
Purederm - głęboko oczyszczające plastry na nos. Niech was ręka boska broni przed zakupem tego gówna. Zużyłam sumiennie całe opakowanie, żeby mieć pewność, że nie popełniłam jakiegoś błędu przy pierwszej aplikacji. Plastry zasychają bardzo szybko i mocno ściągają skórę. Nawet ultra delikatne ściąganie boli. Nie usuwają absolutnie nic, a wręcz zostawiają na nosie grubą warstwę kleju. Ewentualny efekt oczyszczenia fundujecie sobie przez zeskrobanie owego kleju paznokciami, ale gdybym miała fantazję, żeby tak się tak pozbywać zaskórników, to prędzej bym użyła kleju do tapet. Albo po co się certolić, od razu można chlusnąć rozpuszczalnikiem w twarz.
Plastry zdybałam w Hebe, kosztowały 12 zł. Odradzam wszystkim stanowczo, ugh.
Moja pierwsza sesja z modelką była fiaskiem. Tak się zestresowałam, że nie mogłam zapanować nad symetrią kresek (osiągnęłam typowy dla siebie stan, że każda z kresek osobno wyglądała bardzo ładnie, ale nijak nie przypominała tej drugiej). Ciągle przeraża mnie malowanie rzęs drugiej osobie - najchętniej dałabym modelce maskarę, żeby sama ogarnęła temat, ale przecież muszę się tego nauczyć. Jedyne, co mi dobrze wyszło, to upięcie włosów (zrobione w dużej mierze przez przypadek), ale nie widać go, bo koniec końców zdecydowałam się na zdjęcia en face. Typowa Olga.
+++
Wypowiedzenie złożyłam w zeszłą środę. Ze stresu rozbolała mnie nieludzko głowa. Spałam 12 godzin, chociaż mogłabym więcej. Czas ucieka mi przez palce. Turlam się po lesie albo leżę na trawie w ogrodzie. Cieszę się tym chillem tak długo, jak się da.
ja uwielbiam micele z AA :D
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, z czasem będzie lepiej. Z własnego doświadczenia wiem, że stres może wszystko zepsuć.
OdpowiedzUsuńTeż nie wyobrażam sobie malować kogoś tuszem do rzęs ;)
uwielbiam tego micelka z aa :)
OdpowiedzUsuńfajny kosmetyk musze sie w niego zaopatrzyć :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam :)
pierwiasteksmaku.blogspot.com
<3 :D
Usuń