Maybelline, Dream Pure BB - pierwsze wrażenia
/
5 Comments
B. twierdzi, że mam bardzo slutty podejście do nowości kosmetycznych - może nie nazwałabym tego tak dosadnie, ale nikogo nie oszukam - nowa wersja maybellinowego bebika prędzej czy później wpadłaby w moje łapska. Cały czas uważam, że wcześniejszy Dream Fresh to bardzo udana propozycja dla mało i średniowymagających cer na lato.
Ale po kolei. Dream Pure został stworzony dla cer mieszanych i tłustych. Lubimy to. Obiecują nam lekką konsystencję. Dalej lubimy. Że niby jest kwas salicylowy, a nie ma tłustych olejków. Whatever, byleby działało. SPF nędzniutki, bo 15. Tego nie lubimy w nowej wersji. Z trzech kolorów zrobiły się dwa, jasny i średni. Cóż, na polskie warunki wystarczy.
2 tygodnie nieregularnego używania to zdecydowanie za mało, żeby wydać definitywny osąd, więc ograniczę się do tytułowych pierwszych wrażeń - jest fajnie!
- lekka konsystencja w trakcie rozsmarowywania staje się delikatnie pudrowa
- jasny odcień faktycznie jest jasny, chwała Maybelline za to, że nie sknocili sprawy ;) kwestię dopasowywania się do kolorytu cery ciężko mi ocenić, bo trochę się opaliłam i nie jestem po prostu do nowych kolorów przyzwyczajona - ale całość trzyma się kupy, że tak to ujmę :D
- przypudrowany trzyma się długo na buzi
- pierwsze błyszczenie pojawia się u mnie po ok. 5 godzinach - jak na lato jest to wynik rewelacyjny
Nie wiem jak wpływa na rozszerzone pory, bo najzwyczajniej w świecie nie mam z nimi problemu. Sprawą dyskusyjną jest według mnie zamaskowanie niedoskonałości i zredukowanie zaczerwienień - jedna cienka warstwa sobie z nimi nie radzi, a wielkich wyzwań u mnie w tej kwestii nie ma. Doklepanie drugiej warstwy lub korektor problem rozwiązuje.
Przejdźmy od słów do obrazów, bo to zawsze lepiej mieć jakiś dowód rzeczowy :]
Olga taka, jaka ją genetyka stworzyła, a rzeczywistość popsuła. Do wglądu gorszy policzek.
Warunki oświetleniowe: pochmurne popołudnie, aparat ustawiony na chamski automat.
Warunki oświetleniowe: pochmurne popołudnie, aparat ustawiony na chamski automat.
czy ktoś ma pomysł, jak sobie radzić z takimi końcówkami odrastającej grzywki? nic, absolutnie nic ich nie rusza |
Moje szczere próby uchwycenia koloru swatcha spełzły na niczym. Macie więc więc następujące warunki oświetleniowe: lampa błyskowa w pochmurne popołudnie. Jak ktoś sobie to odpowiednio poprzestawia w głowie, to domyśli się oryginału. Hmm, a może i nie.
to spojrzenie, my ass. nie dziwię się, że mam mało przyjaciół. |
Tak przynajmniej myślę.
A na sam koniec ordynarna lampa błyskowa w celach porównawczych - lubię sprawdzać krycie podkładów w ten sposób, bo absolutnie wszystkie niedoskonałości krzyczą "tu jestem!". Do tego - mogę się założyć - idąc na teoretyczną imprezę załapiemy się na zdjęcia z fleszem robione kompaktem za 300 zł. Nie żebym ujmowała tym śmiesznym wynalazkom, ale szanse, że nawet bardzo ładna dziewczyna wyjdzie na na takim zdjęciu brzydka niczym ogrodowy gnom, są wysokie niczym statystyki śmiertelności na polskich drogach. Warto przygotować się emocjonalnie, żeby następnego dnia nie dostać ataku apopleksji po zobaczeniu nowych znaczników na fejsie.
Ot, dygresja o życiowych doświadczeniach.
no i bliznę jednak widać. niech będzie, przeżyję. |
Analizujemy odczucia na temat wizualnego stanu cery - chyba jest dobrze, nie? Ja tam mogę ruszać w świat.
Myślę, że Dream Pure można polecić tym, którzy
- byli zadowoleni z pierwotnej wersji, ale chcieliby czegoś lepiej dopasowanego do potrzeb swojej mieszanej cery (za tłustą nie ręczę, pewnie szybciej zaczyna się świecić)
- nie wpadają jeszcze w panikę na widok literek BB
- nie mają miliona gości na twarzy, których trzeba traktować silnym kryciem
- nie mają wygórowanych oczekiwań w zakresie pielęgnacji (w życiu bym nie nałożyła tego solo bez jakiegokolwiek kremu)
Zdaję sobie sprawę z tego, że teraz wiele osób może "sarkać, acha, żebym tylko mieściła się w tych kryteriach". Nie ma co tu kreować Dream Pure na wybawienie dla osób borykających się z chociażby średnio upierdliwym trądzikiem, co to to nie.
Cena jest przyjazna - w regularnej sprzedaży koło 22 zł, w promocjach schodzi do 14 zł (za tyle capnęłam swój ostatnio w Hebe).
Macie jakieś doświadczenia z BB od Maybelline?
Mam pierwotną wersję i jest całkiem ok, choć strasznie śmierdzi i ma bardzo płynną konsystencję. Ale generalnie może być.
OdpowiedzUsuńpierwotna jest strasznie słaba w porównaniu z koreańskimi BB. Ciekawe czy ta chociaż trochę im dorasta.
UsuńZ włosami miałam podobnie.
OdpowiedzUsuńPoskarżyłam się kiedyś fryzjerce, że "o tu mi odstaje i nie chce przestać", stwierdziła, że najlepiej to uciąć :P poszerzając grzywkę. Spodobało mi się i chodzę z taką od ładnych paru lat.
Tylko jak rozumiem Ty chcesz zapuścić włosy, grzywka już jest szeroka, więc ten patent raczej nie zadziała.
A ja się przekonałam do BB Eveline niebieskiego, ale w razie W to będę pamiętała o tym ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoj styl pisania. UWIELBIAM.
OdpowiedzUsuńprzekonalas mnie. chce. ale tutaj go nidzie nie ma.