znowu CHI - odżywka oliwkowa
/
8 Comments
Wesoło kontynuuję wpisy o organicznych kosmetykach CHI, jakie nabyłam drogą kupna w styczniu. Szampon już dawno wykończyłam, teraz nadeszła pora na odżywkę, której pełna "fachowa" nazwa to CHI Organics Olive Nutrient Therapy Conditioner. Co możemy wyczytać o niej na Ambasadzie Piękna? Kursywką lecą zapewnienia Ambasady, ja będę dorzucać swoje 3 grosze.
Odżywka oliwkowa do wszystkich rodzajów włosów, zwłaszcza matowych.
Oliwkowa odżywka wolna od siarczanów i parabenu. (butelkę wyrzuciłam, skład był nadrukowanymi tak tyciusimi literami, że i tak bym nie zrobiła zdjęcia, ale potwierdzam, że tychże składników nie było)
Zawiera organiczne olejki eteryczne gwarantowanej jakości, naturalne oleje oraz specjalny zestaw ekstraktów. No niechby tylko spróbowali mi dać niegwarantowaną jakość, lol.
Zapewnia zbilansowane odżywienie, nawilża i chroni włosy. Zawsze jak słyszę "odżywianie" w kontekście skóry lub włosów to od razu widzę setki małych usteczek zżerających kosmetyki. Nic na to nie poradzę.
Zachowuje trwałość koloru. My ass. Nie ma czegoś takiego jak "ochrona koloru" przy moich miedzianych grubawcach.*
Eliminuje elektryzowanie się i ułatwia rozczesywanie. Chyba faktycznie eliminuje elektryzowanie się, bo zimą zawsze chodzę w czapkach i często noszę swetry, a problemu "latających" włosów nie było. Co do rozczesywania - nie potrafię tego ocenić, po każdej odżywce włosy dobrze się rozczesują, ten tego.
Odżywka oliwkowa do wszystkich rodzajów włosów, zwłaszcza matowych.
Oliwkowa odżywka wolna od siarczanów i parabenu. (butelkę wyrzuciłam, skład był nadrukowanymi tak tyciusimi literami, że i tak bym nie zrobiła zdjęcia, ale potwierdzam, że tychże składników nie było)
Zawiera organiczne olejki eteryczne gwarantowanej jakości, naturalne oleje oraz specjalny zestaw ekstraktów. No niechby tylko spróbowali mi dać niegwarantowaną jakość, lol.
Zapewnia zbilansowane odżywienie, nawilża i chroni włosy. Zawsze jak słyszę "odżywianie" w kontekście skóry lub włosów to od razu widzę setki małych usteczek zżerających kosmetyki. Nic na to nie poradzę.
Zachowuje trwałość koloru. My ass. Nie ma czegoś takiego jak "ochrona koloru" przy moich miedzianych grubawcach.*
Eliminuje elektryzowanie się i ułatwia rozczesywanie. Chyba faktycznie eliminuje elektryzowanie się, bo zimą zawsze chodzę w czapkach i często noszę swetry, a problemu "latających" włosów nie było. Co do rozczesywania - nie potrafię tego ocenić, po każdej odżywce włosy dobrze się rozczesują, ten tego.
Czy mam inne uwagi? Odżywka jest gęsta i na swój sposób mało wydajna - w sensie musiałam nałożyć jej dużo na moje włosy, ale i tak wystarczyła mi na jakieś 12 użyć (opakowanie 50 ml), nie potrafię rozgryźć tego fenomenu. Bezpośrednio po aplikacji włosy były troszkę tępe - jak po proteinach, dopiero po zmyciu odżywki były śliskie. Z racji konsystencji wydobywanie jej z twardej plastikowej buteleczki było naprawdę upierdliwe - nie chciała sama spłynąć do "dziubka", więc trzymałam ją cały czas do góry dnem. Od połowy opakowania musiałam używać obydwu rąk, żeby cokolwiek wydobyć, a że mam prysznic, to musiałam stawać na jednej nodze i na nogę uniesioną daj Boże pod kątem 90 stopni (I wish) wyciskać odżywkę (a potem ręką na włosy, bo jeszcze wyszłoby na to, że odżywiam sobie włosy na nogach, hell yeah). Nie chcę sobie nawet wyobrażać, jak bardzo kretyńsko musiałam w tej pozycji czapli wyglądać, na pewno gorzej niż gdy ten proces wam opisuję ;) Na ostatnie 3 aplikacje butelkę już rozcięłam, bo nie szło już nic wyciskać :<
I szczerze przyznam, że upierdliwość tej plastikowej butelki skutecznie mnie zniechęciła do kupna większego opakowania - o ile szampon bardzo polubiłam, to ta odżywka niczym się nie różni od innych odzywek za 9 zł (tyle że za dziewiątkę macie 50 ml CHI, albo całe opakowanie czegokolwiek innego).
Hm, w sumie mogłam napisać ostatnio zdanie i byłaby już cała recenzja, nie?
Spoiler: kupiłam dwa lakiery z tej wiosennej kolekcji Sensique. Nienawidzę siebie, nigdy nie zużyję tych ilości lakierów, a cały czas nowe same się pchają w ręce. Swatche niebawem.
*widziałam dziś dziewczynę, która miała włosy pofarbowane na kolor, do którego ja dążę od 1,5 roku. żeby nie ten mój wrodzony wstyd i "co ludzie w autobusie powiedzą", to może bym się dowiedziała, jak laseczka osiągnęła idealny balans między ciepłą czekoladą a miedzią z lekkimi i nienachalnymi rudymi refleksami. chlip.
Trzeba było spytać tę dziewczynę z autobusu! Poczułaby się dowartościowana- baby rzadko doceniają inne baby :D
OdpowiedzUsuń50 ml na 12 użyć? Moim zdaniem to niezła wydajność :)
Ja kiedys ochoczo spytalam sie dziewczyny czym pachnie:)
OdpowiedzUsuńJedna dziewczyna kiedys zapytala mnie na ulicy o moj kolor wlosow - ja bylam zawchwycona pytaniem:)
mnie kiedyś spytała laska o torebkę :D a i jeszcze raz słyszałam w autobusie, jak jedna dziewczyna mówiła o moich włosach, że chciałaby mieć takie ^^"
UsuńUrzekły mnie Wasze historie :>
UsuńKiedy miałam rude włosy to często zagadywałam napotykane rudowłose czym farbują... ale praktycznie zawsze wychodziło, że u fryzjera, więc mnie to nie urządzało ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na swatche lakierów :D
buech... upierdliwa aplikacja chyba każdego by zniechęciła xD cenowo też nie dla mnie. Za 11zł to ja mam 200mln Waxa który idealnie sprawdza się na moich włosach. xD
OdpowiedzUsuńMam ochotę popełnić posta "prysznic, ja i cały ten cyrk". Najwięcej miejsca poświęciłabym oczywiście mokrym akrobacjom.
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać!
Usuń