prezenty ^^"
/
10 Comments
Moje urodziny są w połowie lutego, więc przez prawie całą szkołę wypadały w ferie, a na studiach w sesji. Dlatego jakiekolwiek świętowanie przesuwam na marzec. Wczoraj wypadł termin pijackich szaleństw z moimi przyjaciółmi - obyło się bez kaca, a w prezencie dostałam puchar :D Ale nie zdradzę wam w jakiej konkurencji króluję ;)
Dziś z kolei nawiedziła mnie rodzina. Moi małoletni bracia cioteczni roznieśli mi pokój w 10 minut i nie wiem, kiedy wszystko poskładam do kupy, ale matka tychże szkodników sprawiła mi genialny prezent.
Dostałam mianowicie hula-hop. Takie profesjonalne.
Jest ogromne - ma 110cm średnicy (więc trzeba mieć sporo miejsca na kręcenie). Ma wypustki masujące (podobno robią coś fajnego z jonami powietrza). Składa się z 8 składanych elementów i jest dość szerokie.
Generalnie - jest to killerskie hula-hop. Moje pierwsze próby kręcenia były fatalne, jak to diabelskie koło mi spada na stopy albo obija się o kolana, to boli XD Poszukałam o nim więcej w sieci i w sumie odkryłam, że to takie hula dla nieco bardziej zaawansowanych. Spoko, że zaczynam tak z grubej rury - i to dosłownie. Z pewnością je wam pokażę.
Z innych plotek - zamarzyło mi się noszenie warkocza. Oczywiście już pojawiło się kilka problemów - moje włosy są zbyt grube, zbyt śliskie, a na dodatek z tyłu są krótsze niż z przodu (pozostałość po moim ekstremalnie podgolonym bobie sprzed 1,5 roku). Namówiłam moją mamę, żeby jednak coś tam pogmerała przy moich włosach i po kilku minutach narzekania mam warkocz - równo 4 razy przełożony :D (jeśli wiecie, o co mi chodzi).
Ale i tak jestem dumna.
Z warkoczem i morderczym hula podbiję świat. Ha!
Hahaha... uparła się na warkocz, to ma!
OdpowiedzUsuńJak dawno nie kręciłam hula hop... Jaaa... Przyznam się: czasami mama plecie mi warkocza. Albo kłosa :)
OdpowiedzUsuńUważaj przy pierwszych treningach - koniecznie na ciuchy i nie za długo bo powstają sińce. Kupiłam hula w styczniu i jestem zachwycona. Zdecydowanie robi robotę:) Pisałam kiedyś jego recenzję u mnie na blogu, jeśli jesteś ciekawa to zapraszam:)
OdpowiedzUsuńwłaśnie przeczytałam. mam nadzieję, że u mnie też się sprawdzi!
UsuńJeśli tylko dba się o regularność to działa super. Przede wszystkich likwiduje boczki, których normalne brzuszki raczej nie ruszają:)
UsuńHaha, ono tak boli przy spadaniu, żebyś miała motywację do kręcenia :> Szprytnie!
OdpowiedzUsuńNo to ja chyba jestem wybitnie zdolna bo dorobiłam się siniaków zarówno na nogach jak i na talii:)
Usuńja nauczyłam się najpierw je łapać. już nie spada mi na kostki z hukiem (i moim późniejszym klnięciem)
UsuńTeż to opanowałam po jakimś tygodniu-dwóch. Ale początki były bolesne. Chyba jakaś nieskoordynowana jestem:)
UsuńNigdy w zyciu nie nauczyłam sie kręcić hula ... doopa ze mnie do kwadratu w tej kwestii hehhe ... ,ale wiem ,ze te masujące potrafią cuda dzialać z tłuszczolkiem w koło talii jak się regularnie kręci .Powodzenia !
OdpowiedzUsuń