o niezależności
/
12 Comments
Lubię często o sobie myśleć jak o jednostce w
pełni autonomicznej, ogarniętej, niepierdołowatej i życio-odpornej. Można to
sobie dowolnie interpretować, dla mnie podstawowym wyznacznikiem rzeczonej
niezależności jest umiejętność samodzielnego otworzenia słoika w mniej niż 5
minut. Dziś rano byłam z siebie szczególnie dumna – słoik poddał się mojej mocy
sprawczej już za pierwszym razem i bez większych problemów. Od razu poczułam
się zajebistsza o 30% i ochoczo wpakowałam dżem na kanapki.
I wszystko byłoby naprawdę super, gdybym zgodnie
z zamierzeniem otworzyła dżem, a nie buraczki. Jakie życie taki rap, jaki
człowiek takie porażki.
Uwielbiam Cię :D
OdpowiedzUsuńGratulacje.
OdpowiedzUsuńCudne!
OdpowiedzUsuńTrzeba było położyć na buraczki szynkę i udawać, że tak miało być ;D
OdpowiedzUsuńDzięki za poprawę humoru w ten paskudny dzień :)
OdpowiedzUsuńdo usług, ja takich historii mam na tony.
UsuńMiszcz :D
OdpowiedzUsuńja też miewam faile takie, że hej ho hop hop hip hop
OdpowiedzUsuńJa bym jadła kanapkę z buraczkami - widocznie los tak chciał ;)
OdpowiedzUsuńzjadłam jeden kęs i w ten sposób odkryłam zawartość słoika..
UsuńOnegdaj w niedostatku, w czasach głodu i posuchy, sprzedawano marmoladę buraczaną, czyli w sumie coś tam wspólnego jest, no.
OdpowiedzUsuńWcinaj buraczki - morfologię sobie poprawisz :-)
OdpowiedzUsuń