zużytki - twarz [marzec-kwiecień]
/
4 Comments
Hejka dziubaski! Po dramatycznych i stresujących praktykach i po odespaniu dwóch tygodni mogę w końcu puścić w świat moje średnio interesujące pierdy o kosmetykach, jakie udało mi się (szczęśliwie lub nie) wykończyć przez ostatnie 2 miesiące.
Ze względu na to, że blogger buntuje się przeciw długim postom, będzie ich kilka z podziałem na kategorie.
Ze względu na to, że blogger buntuje się przeciw długim postom, będzie ich kilka z podziałem na kategorie.
Ryjek
Dax Cosmetics, Yoskine Oczyszczanie, Mikrodermabrazja szafirowy peeling przeciwzmarszczkowy dla cery normalnej i mieszanej - miniatura z Glossyboxa (o ile miniaturą można nazwać tubkę o pojemności połowy oryginału :). Moja mieszana japa uwielbia mocne zdzieranie i bardzo polubiła się z tym produktem. Reszta pilingów jest dla mnie teraz wręcz zbyt łagodna :o Pewnie prędzej czy później zaprzyjaźnię się z pełnowymiarową wersją, bo ostatni peeling mam na wykończeniu.
Bielenda, Awokado, Łagodny 2-fazowy płyn do demakijażu oczu - zachciało mi się skoku w bok od dwufazówki Ziai, która pomimo drobnych wad byłas od kilku lat moim ulubionym zmywakiem do mocnego makijażu oczu. Po naczytaniu się pochlebnych recenzji płynu z Bielendy stwierdziłam "a co mi szkodzi, dużej kasy nie ryzykuję". Absolutnie nie robią na mnie wrażenia dodatkowe elo składniki w postaci oleju palmowego i kokosowego, ale fakt, że demakijaż jest w miarę szybki i bezbolesny - już tak. Nie mogę oczywiście nie zrobić porównania do Ziai - Bielenda nie zostawia tłustej powłoczki, ale odnoszę też wrażenie, że trzeba jej użyć o wiele więcej do skutecznego zmycia makijażu, nawet jeżeli jest to czasem tylko tusz (dwie niewodoodporne warstwy). Jako że jakąś dwufazę muszę zawsze mieć w pogotowiu, to pewnie będę o Bielendzie ciepło myśleć przy następnych zakupach.
Alterra, Nawilżane chusteczki oczyszczające (podobno są dwie wersje, ja używam tej zielonej) - nie stosuję takich wynalazków jak chusteczki do codziennego wieczornego demakijażu, ale od kiedy mam obsesję na punkcie filtrów, to zadomowiły się w szufladzie w pracy (przed wyjściem do domu zmywam podkład czy cokolwiek tam mam na ryjku i leci filterek). Równie dobrze sprawdzają się na wyjazdach: przy odrobinie cierpliwości zmywają też makijaż oka (raczej ten lżejszy, nieskomplikowany) lub błoto ze spodni ;D Mnie nie podrażniają, mało kosztują, milordzie, aż żal nie brać.
Alterra, Nawilżane chusteczki oczyszczające (podobno są dwie wersje, ja używam tej zielonej) - nie stosuję takich wynalazków jak chusteczki do codziennego wieczornego demakijażu, ale od kiedy mam obsesję na punkcie filtrów, to zadomowiły się w szufladzie w pracy (przed wyjściem do domu zmywam podkład czy cokolwiek tam mam na ryjku i leci filterek). Równie dobrze sprawdzają się na wyjazdach: przy odrobinie cierpliwości zmywają też makijaż oka (raczej ten lżejszy, nieskomplikowany) lub błoto ze spodni ;D Mnie nie podrażniają, mało kosztują, milordzie, aż żal nie brać.
Przyznajcie się, te puszeczki Figs&Rouge budzą demony kompulsywnego zakupoholizmu. Moje zostały nakarmione wraz z Glossyboxem a potem straszliwie rozczarowane, gdy okazało się, że balsam nawilża usta na 15 minut, a potem się zjada i zostawia je w takim stanie jak były przedtem. Lub gorszym, jak u mnie. Nie wiem jak sprawują się inne wersje, ale za 20 zł proponuję kupić sobie dwa Carmexy lub cztery pomadki Alterry, które nie wysuszają. Prawdopodobnie jedyną zaletą jest niepozostawienie na ustach gorzkiego posmaku, czego się spodziewałam po mięcie.
O, a mo[kurwa, świeżo pomalowany paznokieć wlazł pod klawisz]je puszki figs&rouge całkiem sobie z ustami radzą.
OdpowiedzUsuńPS. Przeczytałam tego posta od końca. Akapitami, nie literka po literce. Żeby nie było.
a ja właśnie na te słoiczki z pomadką miałam ochotę.
OdpowiedzUsuńjaki ładny wygląd bloga. mniam.
ja niecierpię tego figs&rouge. Co dobrego mogę o nim powiedzieć? ładna puszka :D
OdpowiedzUsuńKusi mnie ten peeling. Uwielbiam takie produkty. Mam mikrodermabrazję domową z Ziai i bardzo ją lubię. Może ten też wypróbuję?
OdpowiedzUsuń