CHI Organics - Szampon
/
5 Comments
Na skutek przedziwnego zbiegu okoliczności spędzam kolejny wieczór w domu, spoko. Ze złości na rzeczony zbieg zrobiłam sobie gin z tonikiem (właściwie gin zakropiony lekko tonikiem, ale ciii) i odkurzyłam moje domostwo. Czułam się trochę jak Bree Van De Kamp - wbrew pozorom jestem do niej bardzo podobna (ten kolor włosów! chryste!).
A teraz przybywam, by opowiedzieć o szamponie z serii CHI Organics. Kilka dni temu średnio pochlebną recenzję o nim napisała Anwen - zaraz się dowiecie, co ja o nim myślę (bo jak wiemy, moje zdanie jest najważniejsze, lol :P)
Nie wiem, czy bez odżywki włosy byłyby równie dobrze nawilżone, nie sprawdzałam tego. Odczuwam psychiczny dyskomfort i ontologiczne niebezpieczeństwo bez zastosowania tego specyfiku ;) Do kompletu używałam odżywki i maski z tej samej serii, o których na pewno napiszę w niedalekiej przyszłosci. Mogę też powiedzieć, że moje włosy lepiej się układają i wydają się być grubsze - nie mogę tego efektu przypisać tylko linii Organics, bo jak wspomniałam, przed myciem intensywnie olejuję moje kudełki, a po myciu robię z nimi jeszcze inne dziwne rzeczy ;)
Generalnie jestem bardzo zadowolona z tego szamponu. Jeśli tylko uda mi się spełnić dwa warunki, czyli wykorzystać zapasy, które już mam i nie uzupełniać ich innymi nowościami, to pewnie się skuszę na dużą butlę 350 ml. W Ambasadzie Piękna kosztuje 31 zł, cena w relacji do jakości jest odpowiednia.
---
Zaraz pierdyknę sobie na ryjek maseczkę ze spiruliny (trzeba korzystać z okazji, gdy nikogo nie ma w domu, bo zamieniam się w ogra - jestem zielona i śmierdzę) i naleję sobie jeszcze jeden gin. I poczytam wasze blogi - moje uzależnienie rośnie ^^"
A teraz przybywam, by opowiedzieć o szamponie z serii CHI Organics. Kilka dni temu średnio pochlebną recenzję o nim napisała Anwen - zaraz się dowiecie, co ja o nim myślę (bo jak wiemy, moje zdanie jest najważniejsze, lol :P)
niezawodna grafika z google.pl |
To jest chyba butelka 350 ml, ja miałam butelkę 50 ml z zestawu, o którym pisałam tutaj.
I co wam mogę powiedzieć (w sensie napisać?)
Zasadniczych wad nie znalazłam - zapach polubiłam, jest taki orzeźwiający. Nie wiem jak ocenić wydajność - ta butelczyna wystarczyła mi na 7 użyć. Myję włosy co 3-4 dni, ale za to zawsze 2 razy i nigdy sobie nie żałuję szamponu. Może wyszłoby ósme użycie, gdybym nie lubiła sobie walnąć solidnej porcji szamponu na głowę ;)
Dobra, no to zalety: fajnie się pieni - nawet jak na produkt pozbawiony tych wszystkich strasznych składników. Piana jest taka delikatna, mięciutka ^^" Dobrze zmywa oleje - Anwen pisała, że u niej pod tym względem się nie sprawdzał. Ja specjalnie walnęłam sobie na głowę wielgaśną porcję Vatiki, oleju kokosowego i arganowego - wszystko ładnie zeszło, a włosy jeszcze przed odżywką były wyraźnie pogrubione i nawilżone, a jednocześnie czyste (jeśli bawicie się w oleje - kto się nie bawi - to wiecie, o czym piszę).
Nie wiem, czy bez odżywki włosy byłyby równie dobrze nawilżone, nie sprawdzałam tego. Odczuwam psychiczny dyskomfort i ontologiczne niebezpieczeństwo bez zastosowania tego specyfiku ;) Do kompletu używałam odżywki i maski z tej samej serii, o których na pewno napiszę w niedalekiej przyszłosci. Mogę też powiedzieć, że moje włosy lepiej się układają i wydają się być grubsze - nie mogę tego efektu przypisać tylko linii Organics, bo jak wspomniałam, przed myciem intensywnie olejuję moje kudełki, a po myciu robię z nimi jeszcze inne dziwne rzeczy ;)
Generalnie jestem bardzo zadowolona z tego szamponu. Jeśli tylko uda mi się spełnić dwa warunki, czyli wykorzystać zapasy, które już mam i nie uzupełniać ich innymi nowościami, to pewnie się skuszę na dużą butlę 350 ml. W Ambasadzie Piękna kosztuje 31 zł, cena w relacji do jakości jest odpowiednia.
---
Zaraz pierdyknę sobie na ryjek maseczkę ze spiruliny (trzeba korzystać z okazji, gdy nikogo nie ma w domu, bo zamieniam się w ogra - jestem zielona i śmierdzę) i naleję sobie jeszcze jeden gin. I poczytam wasze blogi - moje uzależnienie rośnie ^^"
Ja też dzisiaj uderzyłam w maskę ze spiruliną. Tylko że na włosach. Nie, nie byłam zielona i nie śmierdziałam.
OdpowiedzUsuńDżinu mnie się zachciewuje.
Szamponu trochę mniej, ale też.
Lubię Cię czytać.
o, dziękuję. Ja też lubię Ciebie czytać, tylko za mało tych wpisów, noo :c
Usuńa co do spiruliny na włosach - na co, po co i dlaczego? :D
Też bym chciała, żeby ich było więcej...
UsuńProszę, tutaj jest wyjaśnione:
http://www.bingosklep.com/maska-wlosow-spirulina-keratyna-bingospa-p-79.html
Twój blog, twój cyrk, twoje małpy :D. Dla mnie 30 zł to sporo, jak za szampon
OdpowiedzUsuńjak Bree? ciekawe..
OdpowiedzUsuńspirulina spirulina, zawsze o niej marzyłam, ale nie wzięłam pod uwagę, że śmierdzi. ale jest ładnie zielona? :)