EDM, cień Juniper
/
2 Comments
Miałam pokazać moje cienie z EDM i coś mi nie wychodzi... Na ogół rozładowuje mi się wtedy akumulator w lustrzance. Dziś na ostatniej kresce cyknęłam szybciutko swatche Junipera.
Według producenta jest to "marzycielski srebrny, połyskujący, brązowy odcień z miedzianą poświatą."
Według producenta jest to "marzycielski srebrny, połyskujący, brązowy odcień z miedzianą poświatą."
A tak ma teoretycznie wyglądać:
Jak jest w rzeczywistości? Ano faktycznie jest to srebrąz (że tak połączę te kolory) z poświatą. Ma shimmerowe, wielokolorowe wykończenie. Hopsia, tak Juniper wygląda na mojej ręce w pełnym zimowym słońcu. Po lewej roztarty bez bazy, po prawej na bazie Artdeco.
Muszę przyznać, że cholernie się boję używać tego cienia w większej ilości, praktycznie tylko ląduje w załamaniu powieki. Mam opadające powieki i okulary-minusy, więc boję się każdego ciemniejszego koloru.
Co do jakości, trwałości to podtrzymuję opinię - na bazie cienie EDM są nie do zdarcia. Po zrobieniu tych zdjęć próbowałam swatche zmyć wodą - ten po lewej zszedł po dokładnym szorowaniu wodą z mydłem, na bazie taka kombinacja nie zrobiła na nim najmniejszego wrażenia (no ale kto normalny trze oczy wodą z mydłem? :D ). Przez szalejącą gospodarkę cienie niestety podrożały - niby tylko o 2 zł, ale psychologiczna granica 20 zł za travel size pękła ;)
Kolor piękny :) Nie miałam nigdy cienia z EDM :)
OdpowiedzUsuńPiękny jest
OdpowiedzUsuń